Dzisiaj będzie o tym, co w nowej książce przekazuje nam - czytelnikom Stephen King. Mowa o "Przebudzeniu". Muszę przyznać, że dosyć długo czekałam na tego rodzaju powieść, obyczajową, tajemniczą i realistyczną. Miałam wrażenie, że długo jeszcze nie pojawi się książka w stylu, jaki oferował nam King w "Panu Mercedesie" czy choćby w "Ręce mistrza".
Wiele osób pisało już o tej książce. Prawdopodobnie też ja nie napiszę niczego odkrywczego. Jednak spróbuję. Przeczytałam. Długo to trwało. Stąd tytuł dzisiejszego posta. Właściwie czytałam z ogromnymi przerwami. Za nic mnie ta fabuła nie chciała wciągnąć, porwać ani zauroczyć. Właściwie dopiero po jakichś siedemdziesięciu procentach przeczytanej treści /a na to wskazywał licznik w czytniku Kindle/ byłam w stanie zainteresować się na tyle, by dobrnąć do końca i dowiedzieć się, jak skończyła się cała historia.
O czym mowa? Oczywiście o kolejnej książce twórcy wielu bestsellerów, czyli o "Doktorze Sen" Stephen'a Kinga.