sobota, grudnia 20, 2014

Byłam w mieście 44


W ostatnich miesiącach mą uwagę skupiało wszystko, co było związane z "Miastem 44". Przede wszystkim oczywiście film według scenariusza Jana Komasy. Do kina udałam się nawet dwukrotnie, aby za drugim razem przyjrzeć się temu, co umknęło mi podczas pierwszej projekcji. A że w filmie akcja jest dość zawrotna, to było tego trochę. Następnie a właściwie to chyba zanim udałam się do kina, zakupiłam płytę z muzyką do filmu i to w wersji pudełkowej, co ostatnio zdarza mi się nieczęsto. Skoro jednak ją kupiłam to oznacza, że uznałam ją za wartościową.

Wreszcie przyszedł czas na książkę. Może to niezbyt fortunna kolejność - czytać książkę, która powstała w oparciu o scenariusz do filmu. Dlatego pewnie mój wybór padł na wersję e-book, która obfitowała w liczne fotosy filmowe.
I to właśnie tej formie opowieści o mieście objętym powstańczą pożogą chcę poświęcić kilka słów. Nie da się ukryć, że podczas lektury autorstwa pana Marcina Mastalerza zupełnie nie mogłam liczyć na własne wyobrażenia bohaterów. Przez cały czas bowiem towarzyszyli mi ci, którzy stworzeni zostali w scenariuszu, wykreowani do widowiska filmowego. Do tego widziałam ich na kolorowych fotografiach umieszczonych w książce. /swoją drogą muszę zainteresować się bliżej twórczością Oli Grochowskiej odpowiedzialnej za fotosy/.To zupełnie nowe doświadczenie i odmienna jakość czytania. A jednak również pozwoliła na swoiste przeżywanie opisywanych wydarzeń. Najważniejsi w tej powieści są młodzi ludzie, którzy mają swoje marzenia, przeżywają radości, smutki i pierwsze miłosne uniesienia. Jednak przyszło im żyć w rzeczywistości tak brutalnej, że wielu z nas pewnie dzisiaj nie byłoby w stanie przeżyć nawet kilku godzin. O powstaniu warszawskim napisano wiele tomów, mniej lub więcej, wartościowych książek. Ale "Miasto 44" nie jest książką historyczną. To już stwierdzano wielokrotnie. I podobnie rzecz się ma z filmem. Obie formy uderzają mocno w nasze emocje i z pewnością wywierają spore wrażenie. "Miasto 44" to opowieść o powstaniu warszawskim, pięknie wydana, ale opowiadająca o przerażających wydarzeniach. Dlatego nie mogłam zrozumieć, dlaczego na jedną z projekcji kinowych wybrało się małżeństwo z ośmioletnim synem, dźwigając pod pachą kubły popcornu i kubki coli. W połowie seansu chłopiec najwyraźniej miał dosyć i domagał się opuszczenia sali kinowej. Ale cóż, mamy czasy, że nawet takie sceny, jak rozstrzelanie niewinnej ludności cywilnej traktowane są niczym sceny akcji rodem z "Terminatora". Na szczęście nie przez wszystkich. Obserwowałam ludzi starszych, którzy opuszczając salę kinową byli wyraźnie poruszeni. Zanim obejrzałam film i przeczytałam książkę, miałam też możliwość zapoznania się z wywiadami przeprowadzonymi z uczestnikami powstania warszawskiego, którym zaprezentowano film. W większości potwierdzali brutalną rzeczywistość jaka towarzyszyła im podczas powstańczych walk. W podobnym duchu wypowiadali się żołnierze Szarych Szeregów, z którymi miałam możność spotkać się w siedzibie IPN. 
Warto obejrzeć film, sięgnąć po książkę i odbyć niesamowitą podróż do miasta roku 1944, spotkać młodych i odważnych ludzi, zajrzeć do różnych zakamarków powstańczej Warszawy, a na koniec wsłuchać się również we własne emocje. Tych nam nie zabraknie na pewno. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz