piątek, sierpnia 21, 2020

Poszukiwanie spokojnej przystani w latach wojny, czyli recenzja powieści "Porto di Mare" NIWENA.



"Porto di Mare" - to kolejny, szósty tom serii powieściowej "Meandry losu", która gości na moim blogu. Przygodę z serią autorstwa NIWENA rozpoczęłam  w 2017 r. wraz z powieścią "Pozbawieni ojczyzny". Przez kilka lat zżyłam się z bohaterami cyklu, jak również poznałam nieco jego Autora, oczywiście poprzez social media. Kto wie, może kiedyś spotkamy się realnie, wszak łączy nas pasja związana z historią.
Porto di mare - bezpieczna przystań dla każdego żeglarza, który wracając z dalekich morskich wojaży pragnie spokoju i oddechu przed kolejnymi wyprawami. Czy w trakcie wojennej zawieruchy można myśleć o bezpiecznej przystani? Czy możliwe jest jej odnalezienie w tak skomplikowanych czasach, jakie przyniosła II wojna światowa? Autor VI tomu cyklu "Meandry losu" udowadnia, że można odnaleźć takie miejsca i takich ludzi, którzy, niezależnie od trudnych okoliczności, są w stanie zapewnić sobie i bliskim odrobinę spokoju i wytchnienia od najgroźniejszych niebezpieczeństw.

Szósty tom wojennej sagi ukazuje dalsze losy żydowskiego lekarza Eliana Wernika, który wraz z Noemi i Nohemem, jedynymi najbliższymi mu ludźmi, próbuje przetrwać na wsi, ukrywając się dzięki wydatnej pomocy chłopów, w tym rodziny Teofili i Michała Łynów oraz innych mieszkańców Setna. W 1941 roku, kolejnym roku okupacji, po wejściu wojsk hitlerowskich na teren Związku Radzieckiego, otwarciu nowego frontu zmagań wojennych, z pewnością nie było łatwo decydować się na pomoc innym, szczególnie prześladowanym Żydom. Niektórzy bali się o własne życie, skoro za ową pomoc groził najwyższy wymiar kary - śmierć. Jeszcze inni byli zupełnie obojętni na los tych, z którymi jeszcze niedawno robili interesy czy zamieszkiwali wspólne dzielnice. Byli i tacy, którzy zwietrzyli świetny interes i donosili władzom o ukrywających się Żydach, by następnie otrzymać należną zapłatę lub sami szantażowali zmęczonych i przestraszonych ludzi, którzy starali się przetrwać kolejny dzień i wyrwać się z matni. W tej niezwykle trudnej rzeczywistości trudno się dziwić, że bohaterowie "Porto di Mare" próbują okiełznać ciągły niepokój o przyszłość i choć na chwilę pragną zapomnieć o smutku. Niektórzy prowadzą ciekawe dysputy o życiu, religii czy obyczajach jak wspomniany już wcześniej Elian Wernik i miastkowski proboszcz (to ciekawy zabieg Autora, by w ten sposób podzielić się z czytelnikami wiedzą i spowodować u nich potrzebę rozwinięcia tematu, sięgając po inne niż powieściowe opracowania, cała seria NIWENA poza warstwą powieściową zawiera dużą dawkę wiedzy historycznej, popartą doświadczeniem Autora).

W "Porto di Mare" wyróżniony został wątek powieściowy związany z kolejnym bohaterem, czyli Ludomirem Rajewskim - Polakiem, który odbył daleką podróż przez Syberię, by w ostateczności trafić do Kazachstanu i życzliwej wobec niego rodziny Iwana Wałujewa. Los Ludomira uosabia los wielu polskich żołnierzy, którzy po wrześniowej klęsce i latach spędzonych w obozach jenieckich, w lipcu 1941 roku, na mocy układu Sikorski - Majski, rozpoczęli drogę do Armii Polskiej generała Władysława  Andersa. Los części z nich do dzisiaj pozostaje nieznany. Niektórzy trafili do łagrów lub zostali wcieleni do Armii Czerwonej. Ludomir, po nabraniu sił i zdrowia również pragnie wstąpić do polskiej armii i walczyć z Niemcami, idąc za nimi aż do Berlina. Jak to w życiu bywa, los poddaje nas wielu próbom. Ludomir spotyka na swej drodze osobistego wroga, który utrudnia mu realizację wielkich planów oraz zmusza do porzucenia myśli o życiu u boku córki Wałujewa. Czy tak się stanie? Tego zapewne dowiem się czytając kolejny tom cyklu. 

Pisząc "Porto di Mare" NIWEN nie zapomniał również o bohaterach powieści, którzy stoją niejako po drugiej strony barykady, czyli o Niemcach - kapitanie policji Jensie Schwarzwaldzie i jego koledze wachmistrzu Martinie Kochu. Obaj również próbują przetrwać wojnę, wykorzystując ją  dla własnych celów i korzyści. A może oni także szukają swojej wymarzonej przystani? Jens Schwarzwald trwa w trudnym i niebezpiecznym związku z kobietą, którą pragnie uratować za wszelką cenę. W kolejnym roku wojny robi się to coraz bardziej skomplikowane. Po klęsce Niemców pod Moskwą i radzieckiej kontrofensywie, która skończyła się wiosną 1942 roku, sytuacja Niemców i ich sojuszników na Froncie Wschodnim była nie do pozazdroszczenia. Rasistowska polityka hitlerowska wchodziła w kolejny swój etap. Planowa eksterminacja ludności żydowskiej, która realizowana była od czerwca 1941 roku, przyniosła krwawe i smutne żniwo. Jens Schwarzwald zdaje sobie sprawę ze zmian. W rozmowie z ukochaną mówi:

"Ostateczne rozwiązanie, to ostateczne rozwiązanie. Wszyscy mają zginąć (...) Mam biernie się temu przyglądać?"

W swoich powieściach historyczno - obyczajowych, wchodzących w skład cyklu "Meandry losu" NIWEN ukazuje przede wszystkim wojenną rzeczywistość w małej ojczyźnie, która jest mu bardzo bliska. Propaguje wiedzę o wydarzeniach i ludziach, stanowiących już przeszłość, lecz taką, o której nie wolno nam zapomnieć. Jego "Porto di Mare" to kolejny dowód na to, że powieści i historii związanych z realiami życia mieszkańców okupowanej Polski czy ich losów na obszarach podbitych przez reżim hitlerowski jak i radziecki, nigdy dosyć. Uważam, że tym samym Autor przyczynia się do podtrzymywania pamięci o tych, którzy odeszli, ale starali się przeżyć, hołdowali tradycji i obyczajom przodków. Byli ludźmi takimi samymi jak my, tylko trafił im się los życia w innym czasie, tak trudnym i złym, że dzisiaj nie umiemy już sobie wyobrazić, czy my potrafilibyśmy wówczas przetrwać. Być może jedynym sposobem na trudności i wszelkie niebezpieczeństwa, które czyhają nad nami jest właśnie ustawiczne poszukiwanie tej jedynej, bezpiecznej przystani - w rodzinie i najbliższych nam ludziach. Niech więc każdy ma możliwość odnalezienia porto di mare. Zawsze i wszędzie.
 Polecam Państwu lekturę powieści "Porto di Mare" jak i wszystkich wcześniejszych tomów cyklu "Meandry losu". Na blogu znajdziecie wcześniejsze moje opinie o serii autorstwa NIWENA.
A już za chwilę przeczytam nowy - siódmy tom, który ukazał się w tym roku, czyli "Prawdziwa odwaga".

Tytuł: "Porto di Mare"
Cykl: "Meandry losu", tom VI
Autor: NIWEN 
Liczba stron: 412
Rok wydania: 2019
Wydawnictwo: Promissum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz