wtorek, października 06, 2020

Hanni Münzer rozpoczyna czteroksiąg, czyli recenzja "Poławiaczy dusz".


Cztery lata temu poznałam pierwszą powieść Hanni Münzer, była to "Miłość w czasach zagłady", która zapadła mi w pamięć, następna była "Marlene". Obie książki wspominam bardzo dobrze, dlatego mając możliwość przeczytania najnowszej powieści Autorki, sięgnęłam po nią z ciekawością i przyjemnością, oczekując kolejnej dobrej opowieści i literackiej przygody. Najnowsza powieść Hanni Münzer, pt. "Poławiacze dusz" to jedna z ostatnich premier Wydawnictwa Insignis. Rozpoczyna ona czteroksiąg, który z pewnością przypadnie do gustu Czytelnikom, zwłaszcza tym, którzy lubią thrillery, zagadki, akcję i charakterystycznych bohaterów. Tym razem, w przeciwieństwie do powieści wspomnianych przeze mnie powyżej, Autorka umieściła akcję nowej powieści w czasach współczesnych, ale osią główną intrygi są pewne sekrety, które mogą spowodować spore zamieszanie w zakonie jezuitów, Kościele i całym chrześcijaństwie. Historyczne zawirowania, sięgające starożytności, jak również kwestia odnalezionej fikcyjnej Ewangelii Chrystusa, przypominają nieco zamysł Dana Browna, który swego czasu święcił triumfy dzięki swoim, pełnym sensacji, powieściom. Hanni Münzer postanowiła zmierzyć się z dość specyficzną tematyką, której Kościół katolicki nie przyjmuje z uśmiechem na ustach, a jeśli nawet, to jest to raczej niechętny grymas. 

Czas więc przyjrzeć się dokładniej treści i fabule "Poławiaczy dusz". Otóż, w willi szanowanego  norymberskiego przedsiębiorcy, robotnicy znajdują skarb, o którym opowiadały legendy rodziny von Stetten. Z uwagi na nieobecność pana domu, zajmuje się nim jego brat, czyli biskup Bambergu. Niestety dość szybko traci życie, zamordowany w tajemniczych okolicznościach. W tym samym czasie w Rzymie śmiertelnie chory generał jezuitów postanawia podzielić się pewnym sekretem oraz zlecić ważną misję młodemu zakonnikowi, a jednocześnie bratankowi zamordowanego biskupa. Młody Lukas von Stetten nie przeczuwa nawet, że powierzenie mu misji spowoduje szereg wypadków, które wstrząsną nie tylko jego życiem, ale także najbliższych mu osób. Po śmierci generała zakonu - Ignazia Bentivoglio - bynajmniej nie spowodowanej śmiertelną chorobą, do akcji wkracza włoska policja, która w osobie przystojnego commisario Grassa, zaczyna podejrzewać o morderstwo młodego Lukasa. Wszak to on widział po raz ostatni czcigodnego Ignazia.

Podejrzanego mocno wspierają siostra bliźniaczka Lucie oraz ukochana sprzed lat, piękna i powabna Rabea. W ten sposób dość uroczy tercet o specyficznym poczuciu humoru, wkracza do akcji. Akcja przyśpiesza za sprawą kolejnych znalezionych martwych ciał oraz porwania siostry Lukasa. Ktoś ewidentnie pragnie odzyskać skarb w postaci historycznych woluminów, niezależnie od kosztów i poniesionych strat. Mocno zaangażowana w rozwiązanie tajemnicy okazuje się Rabea, która z racji profesji dziennikarskiej, ma szósty zmysł i dąży do rozwikłania niebezpiecznej zagadki. Prezentuje również poglądy, które otwarcie krytykują nauki Kościoła katolickiego. Ponadto Autorka wkłada w jej usta dużą dawkę wiedzy historycznej, i nie jest to złe, ale z czasem może nieco nudzić, gdy pojawia się ona zbyt często w prowadzonych przez bohaterów powieści dialogach. Wygląda to niekiedy tak, jakby Hanni Münzer chciała pochwalić się swoją historyczną wiedzą, i to za wszelką cenę. Nie każdemu Czytelnikowi może to przypaść do gustu, ale z pewnością znajdzie się wielu takich, którzy docenią skrupulatność realizacji podjętej przez Autorkę tematyki. Doceniam więc duży wkład pracy nad tą powieścią, z punktu widzenia historyka nie jest źle. A że żyjemy w czasach, które lubią kino akcji, to i tego aspektu w książce "Poławiacze dusz" nie brakuje. Akcja toczy się wartko, bohaterowie, szczególnie kobieca część, działają w iście bondowskim stylu. Do tego dodajmy wątek romansu (i to niełatwego), sporo klimatycznych lokacji prosto z Rzymu oraz pyszne specjały włoskiej kuchni, a lektura książki upłynie nam przyjemnie. I chyba o to chodziło Autorce, bowiem połączyła zgrabnie różne wątki, zachęcając tym samym Czytelnika do poszerzania własnej wiedzy w tematyce historii Kościoła czy zakonu jezuitów. 

Będę czekać na kolejne tomy cyklu Hanni Münzer, na przygody nowych dla mnie bohaterów. I tylko żal mi, że nie spotkam już jednej z nich. Niestety, los (czyt. Autorka) sprawił, że musiała odejść, choć tak bardzo starała się doceniać życie, a zwłaszcza dany jej (i również nam wszystkim) czas. 

Tytuł: "Poławiacze dusz"

Autor: Hanni Münzer

Liczba stron: 384

Rok wydania: 2020

Wydawnictwo: Insignis




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz