Historia zaczyna się w odległym Peru, na pograniczu Parku Narodowego Manu, gdzie amerykańscy turyści, znudzeni i bogaci, szukali wrażeń w sercu dżungli. Szybko zostali pochłonięci przez czarną, szumiącą i groźną falę. Chyba już domyślacie się, kto ją tworzył? Z miejsca przepełnionego grozą udało się uciec tylko jednemu uczestnikowi wycieczki, milionerowi, który po wszystkim oddychał z ulgą na pokładzie prywatnego samolotu. Niestety, jak szybko się okazało, po raz ostatni. Po rozbiciu się samolotu, już na amerykańskiej ziemi, na miejsce wypadku przybył agent federalny Mike Rich. Typowe działania śledcze przyniosły nieoczekiwany zwrot akcji. Na domiar złego w jednej z prowincji Chińskiej Republiki Ludowej władze zdecydowały się na użycie bomby atomowej. Coś dziwnego działo się w Indiach. Narastała atmosfera grozy, do tego doszedł chaos informacyjny, a w pewnym laboratorium badacze podglądali bardzo stary pajęczy kokon.

"Wyklucie" to sprawnie napisana powieść. Czyta się ją szybko. Ciągłe zmiany scen akcji, mnóstwo postaci, dramatyczne momenty, nadają powieści odpowiednie tempo. Wszystko to daje radość z lektury, chociaż zakończenie nie jest już tak satysfakcjonujące. Domyślam się, że zostało podyktowane tym, aby przygotować grunt pod kolejną część serii powieści. Moim zdaniem mogłoby być bardziej spektakularne.
Pomysł na książkę uważam za udany. Funkcjonując w obecnym świecie mamy do czynienia z wieloma zagrożeniami, wynikającymi z rabunkowej gospodarki, prowadzonej przez ludzi od dziesiątków lat. Wydaje się całkiem prawdopodobne, że sami doprowadzimy do własnego upadku, powołując do życia organizmy, które żyły miliony lat temu. Scenariusz wydarzeń opisany przez autora powieści "Wyklucie" może okazać się jak najbardziej możliwy do zrealizowania. Mam nadzieję, że wówczas będę daleko od epicentrum wydarzeń.
Tytuł: "Wyklucie"
Autor: Ezekiel Boone
Liczba stron: 344
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Insignis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz