niedziela, listopada 15, 2020

Najbardziej osobiste wspomnienia Reginy Brett, czyli recenzja książki "Trudna miłość. Mama i ja"


Książki Reginy Brett cieszą się w Polsce niesłabnącą popularnością. Sama Autorka jest pełna podziwu dla tego zjawiska, często podkreśla, że czuje się w Polsce jak gwiazda filmowa. Faktem jest, że jej życie nie było łatwe, szczególnie w latach dzieciństwa, ale również później, choćby z powodu poważnej choroby. A jednak zaczęła pisać i dzielić się swoimi przemyśleniami i refleksjami z innymi ludźmi. Jej słowa pokochały tysiące osób. W naszym kraju przełożyło się to na blisko milion sprzedanych egzemplarzy książek Autorki, która ma na koncie takie tytuły jak: Bóg nigdy nie mruga, Jesteś cudem, Bóg zawsze znajdzie ci pracę, Twój dziennik, Kochaj oraz Mów własnym głosem. W połowie ubiegłego miesiąca ukazała się najnowsza książka Reginy Brett, czyli "Trudna miłość. Mama i ja". Moim zdaniem jest to jedna z najbardziej osobistych i poruszających książek Autorki. Nie zawsze było mi po drodze z jej przekonaniami, ale to właśnie ta ostatnia książka najbardziej mnie wzruszyła. 

Regina Brett potrafi pisać o sprawach ważnych, trudnych, posiłkując się przeżyciami i doświadczeniami z własnego życia. Sprawia tym samym, że jest wyjątkowo bliska Czytelnikowi, który tak jak ona często staje na rozdrożu, bywa zraniony, pragnie być kochany. Wszystkie książki Reginy mają w sobie dobre przesłanie, zawierają mnóstwo lekcji na temat ludzkich zmagań z losem, ale "Trudna miłość. Mama i ja" może stać się dużą inspiracją dla innych z uwagi na wyjątkowo osobisty ton i ostateczną konkluzję wyrażoną w słowach rozpoczynających książkę:

"Do dziecka, które mieszka w każdym z nas: jesteś kochane".

Gdy jesteś dzieckiem niekochanym przez swoją matkę, krzywdzonym przez ojca, spędzającym dzieciństwo wśród przemilczanych prawd i powtarzanych bez końca kłamstw, to w pewnym momencie coś w tobie pęka, bo ból jest nie do zniesienia. Regina Brett była takim dzieckiem, ale jej mama również nie miała łatwo. Nie została nauczona prawdziwej miłości, a jedynym jej źródłem był jej najlepszy przyjaciel - Frankie, owczarek collie. Jedyny pocieszyciel, który ją rozumiał w domu, w którym każdy niemal dotyk wiązał się z przemocą. Jaka więc miała być dla swoich jedenaściorga dzieci, skoro sama nie potrafiła dawać miłości?

Jeśli mamy w życiu prawdziwe szczęście, to doświadczymy miłości macierzyńskiej i będziemy cieszyć się nieustająco obecnością mamy. Jeśli urodziliśmy się pod szczęśliwą gwiazdą, będziemy żyć w pełnej, kochającej się rodzinie, w której równie ważne miejsce zajmuje tata. Regina Brett zdecydowała się podzielić najważniejszą i osobistą tajemnicą swojego życia. Poczuciem osierocenia przez matkę, która żyjąc nie tworzyła żadnej relacji z córką i innymi swoimi dziećmi. 

"Dziwna to żałoba, gdy ma się matkę, a jednak się jej nie ma; gdy twoja matka żyje, ale jesteś dla niej nikim"

Jakże to gorzkie słowa, a jednak stały się dla Autorki książki swoistą lekcją do odrobienia, najczulszym z punktów, pułapką i haczykiem, cierpieniem i najboleśniejszą z ran, barierą, którą za wszelką cenę trzeba oczyścić i zaleczyć. Książka o trudnej miłości matki do dziecka stała się takim sposobem na pokonanie trudnej granicy. Regina zdecydowała wyrzucić z siebie najgłębszą spośród krzywd: "Skoro nie kocha cię własna matka, to jak może pokochać cię ktoś inny?". Czy może być coś bardziej przejmującego? Być może tak, ale jeśli pokonanie strachu i wstydu, podzielenie się swoją prawdą pomoże wesprzeć siebie i innych z podobną raną, warto o tym pisać i mówić. Dlatego książka Reginy Brett jest tak mocno przejmująca, ale zarazem daje też nadzieję, bo Autorka, jak to zazwyczaj bywa w przypadku jej przemyśleń, pokazuje, że z każdej sytuacji jest wyjście, a wybaczenie ma ogromną moc. 

Kiedyś traktowałam Reginę Brett jak pisarkę podobną do wielu motywacyjnych trenerów, którzy dzielą się swoim sposobem na życie, zapewniających, że po przeczytaniu ich poradnika, sięgnięciu po zestaw specjalnych i wyjątkowych ćwiczeń, natychmiast uzyskamy spokój ducha i ciała. Po przeczytaniu jej wspomnień związanych z matką, skomplikowanym dzieciństwem i niełatwymi latami dorosłego życia (m. in. choroba nowotworowa), patrzę na nią zupełnie inaczej. Podziwiam ją za to, że miała odwagę podzielić się z całym światem prawdą o matce, która nigdy jej nie wspierała, nie kochała, wiecznie narzekała, robiła z siebie męczennicę i w gruncie rzeczy była głęboko nieszczęśliwa. Podziwiam ją również za to, że była w stanie wybaczyć "okropnej matce", zaopiekować się nią w chorobie u schyłku jej dni, podjąć próbę pokochania jej na nowo. W tym wszystkim niebagatelne znaczenie miał dom rodzinny Brettów, który należało w pewnym momencie sprzedać. Było to niczym przecięcie węzła gordyjskiego, który stał się sposobem na pokonanie strachu, wstydu i niemocy.

Jest jeszcze jeden aspekt, który powoduje, że postawa Reginy Brett wzbudza mój podziw dla niej. Ma on związek z jej chorobą. Okazuje się, że nawet rak nie zdołał zmienić postawy matki wobec córki. Mama zwyczajnie nie wspierała swojego dziecka w walce z chorobą. Regina była wdzięczna za najmniejszy drobiazg, na przykład gdy matka przysłała jej kwiaty i kartkę z życzeniami zdrowia.  Ale odczuwała ogromny żal, ponieważ mama nigdy do niej nie dzwoniła i nie odwiedzała jej podczas zmagań z rakiem. 

"Inni ludzie zastępowali mi mamę, gdy przechodziłam operację i leczenie (...). Ściskali moją dłoń, przytulali mnie i przynosili mi jedzenie, które byłam w stanie strawić (...). Jedna z koleżanek umyła mi włosy po operacji. (...) Kobieta, którą ledwo znałam, kupiła mi nową piżamę i szlafrok. Takie rzeczy robi zwykle matka".

Mimo to, dzięki rakowi Regina Brett w końcu uwierzyła, że zasługuje na miłość, a nawet w to, że może odzyskać matkę i rodzinę.

Książka  "Trudna miłość. Mama i ja" to wyjątkowa historia o relacjach rodzinnych. Częstokroć mroczna, pokazuje jak można dojść do miłości. Droga do niej może być bardzo skomplikowana, ale jednak możliwa. Uważam tę książkę za bardzo potrzebną, w pewnym sensie oczyszczającą, ale również dającą nadzieję. Ta nadzieja potrzebna jest innym ludziom. Chciałabym wierzyć, że nie ma ich zbyt wielu, ale wiem, że jest inaczej. Że są dzieci skrzywdzone, opuszczone, smutne, rozpaczliwie pragnące miłości od najważniejszej osoby w ich życiu, od matki. Książka Reginy Brett pozwala zastanowić się nad własnymi relacjami rodzinnymi, pomaga wyrazić wdzięczność za to, co się ma, ale także wyraża pragnienie każdego z nas, by móc kochać i być kochanym. Dziś wiem, że będę chętnie wracać do tej książki, bo pozwoliła mi zastanowić się nad wieloma moimi życiowymi sprawami. Sprawiła, że czuję się inaczej i wierzę, że wystarczy, iż pokocham siebie taką, jaka jestem. Jak mówi Regina:

"To nasza najważniejsza misja. Kochać siebie samych".

Najnowsza książka Reginy Brett nie jest jedynie rozliczeniem się Autorki z własnym życiem, sposobem na  uzdrowienie relacji między członkami rodziny. Jest to również opowieść o trudach opieki nad osobą z chorobą Alzheimera, dylematach bliskich, którzy muszą dokonać pewnym niepopularnych wyborów, aby pomóc rodzicom czy dziadkom, tracącym boleśnie kontakt z rzeczywistością.

Uważam, że "Trudna miłość. Mama i ja" to książka ważna i potrzebna. Warto zapoznać się z nią, a po jej przeczytaniu również z innymi tytułami w dorobku Reginy Brett. Myślę, że teraz będę inaczej traktować pozostałe książki Autorki. I to cieszy mnie najbardziej.


Tytuł: "Trudna miłość. Mama i ja"

Autor: Regina Brett

Liczba stron: 304

Rok wydania: 2020

Wydawnictwo: Insignis Media


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz