Nie potrafię ocenić książki którą właśnie przeczytałam. Powinnam, być może, odczekać jeszcze jakiś czas, aby jej treść przemówiła do mnie odpowiednio, zakorzeniła się w umyśle, pozwoliła myślom płynąć z nurtem, który wyznaczyła jej autorka. Sądzę jednak, że czas nie będzie miał tu nic do rzeczy. Ja nie umiem "otworzyć" się na tego rodzaju przewodniki, a takim jest książka
Gabrielle Bernstein "Wszechświat cię wspiera" (w podtytule: Porzuć lęk, uwierz w cuda). Pisząc te słowa mam świadomość, że w ten sposób wykazuję, że Autorka, w moim przypadku, poniosła porażkę. Może niewielką, nie wpływającą znacząco na losy Wszechświata, ale jednak...
Mimo że nie poczułam, że mogłabym przenosić góry, czy też nie przebudziłam się do życia pełnego wewnętrznej mocy, to jednak postanowiłam wypunktować kilka spraw, które zwróciły moją uwagę, a które, będąc inaczej przedstawione, mogłyby zawładnąć bardziej moim sercem. Ale od początku.