sobota, października 10, 2015

Opowieść o prowincji, która wibruje poruszając kołem historii. Recenzja "Dygotu" Jakuba Małeckiego.


Dzisiejszy wpis powstał bezpośrednio po przeczytaniu książki, która poruszyła mnie wyjątkowo. Czasem trafiają się takie literackie perełki, o których trudno zapomnieć. Do nich należy premierowa powieść Jakuba Małeckiego "Dygot" (premiera 7 października 2015 r.).



Wiedziałam, że należy spodziewać się czegoś wyjątkowego, ale nie sądziłam że będzie to książka, która w tak przejmujący sposób opowie o ludzkich losach, splecionych z sobą i uwikłanych w codzienność toczącą się wytyczonymi torami.
"Dygot" to opowieść bardzo spójna mimo wielu wątków i postaci. Tym, co mnie najbardziej zachwyciło była mozaika bohaterów, ludzi połączonych ściśle z sobą, uzupełniających się. Praktycznie nie znajdziemy w powieści takiej postaci, która została powołana przez autora na darmo. Każda jest ogniwem całości. Nikt tu nie jest tłem, ponieważ każdy ma rolę do odegrania w opowiedzianej historii. 
A historia ta związana jest z dziejami dwóch rodzin Geldów i Łabendowiczów, których los splecie w świecie zmieniającym jedynie scenerię następujących po sobie wydarzeń z lat 1938 - 2004. 
Można śmiało określić tę powieść mianem sagi o życiu polskiej prowincji, która wibruje swoim prywatnym rytmem i lekko porusza kołem historii.
Polska prowincja, powojenne losy małych wiosek i miasteczek z Kujaw i Wielkopolski , codzienność i troski chłopów narażonych na klęski nieurodzaju oraz ich zaciekła walka o przetrwanie momentami przywodziły mi na myśl reymontowskie Lipce. Wprawdzie czas wydarzeń historycznych odmienny a jednak chłopska mentalność podobna. 
"Dygot" to opowieść o strachu, o ludzkich słabościach, wierze w przepowiednie i siłę klątwy, która może wpłynąć na losy wielu pokoleń niejednej rodziny. Strach przed odmiennością, której nikt nie rozumie. Lepiej jest wyrzucić ją poza nawias, jak wiejską wariatkę czy chorego psa.
Głównymi bohaterami powieści są albinos i poparzona w okrutny sposób dziewczyna. Odmieńcy, których prowincjonalna społeczność odrzuca, unika i odwraca od nich głowę. Tych dwoje połączy miłość oraz rodzinne tajemnice. 
Ludzie z powieści żyją swoimi troskami. Autor w prosty sposób pisze o ich bólu, krzywdzie, niepokoju, małych radościach i chwilach szczęściach. To są do bólu prości ludzie, którzy żyją w przekonaniu, że każdy z nich ma los odgórnie przypieczętowany.
Świat wokół nich się porusza, tryby machiny przynoszą nowe wydarzenia, gdzieś tam daleko ludzie lądują na Księżycu a bohaterowie powieści przeżywają "sprasowane dni" a czasem dygoczą i krzyczą z bezsilności. Choć tytułowy dygot ma w powieści bardzo wielorakie i magiczne znaczenie.
Co mnie jeszcze urzekło w tej powieści? Każdy, nawet najdrobniejszy szczegół ma w niej znaczenie, tworzy wraz z ludźmi bogatą mozaikę i ma związek z historią (np.widły znalezione na polu w Piołunowie pochodzące z okresu bitwy pod Płowcami rzeczywiście znajdują się w warszawskim Muzeum Wojska Polskiego).
"Dygot" to świetnie napisana książka z barwnie przedstawionymi bohaterami, którzy żyją zwyczajnie, ale próbują wyrwać się z zaklętego kręgu zdarzeń. Całość dopełnia natura i zwierzęta, które w powieści nie są jedynie zbędnym tłem.

Tytuł: "Dygot"
Autor:Jakub Małecki
Wydawnictwo: Sine Qua Non /SQN/
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 320 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz