wtorek, stycznia 12, 2016

Kryminał retro w okupowanym Krakowie, czyli spędziłam "Noc zimowego przesilenia". Recenzja powieści Agnieszki Krawczyk.


Kilka dni temu pewna internetowa księgarnia, zapowiadając zmianę wizerunkową swojej strony uraczyła klientów - czytelników promocją, swoistym odliczaniem do wielkiego dnia otwarcia sklepu w nowej i odświeżonej wersji. Promocyjne działanie polegało, m. in. na tym, że każdego dnia wybrany e - book można było nabyć w niższej cenie. Czy nie skorzystalibyście, gdyby okazało się, że interesujący was tytuł kosztuje mniej niż filiżanka kawy w ulubionej kawiarni? A jeśli jeszcze okazałoby się, że za sprawą fikcji literackiej przeniesiecie się do jednej z uczęszczanych w latach II wojny światowej krakowskich kawiarni, z pewnością nie odmówilibyście sobie tej przyjemności (choć kawa wypita w takich okolicznościach raczej nie smakowałaby wam tak, jak dzisiejsza). Tak więc i ja skorzystałam.
Nie żałuję, ponieważ dzięki temu przeczytałam książkę polskiej autorki, której dotąd nie znałam. Ponadto odnalazłam w tej książce klimat, który lubię najbardziej: kryminał retro umiejscowiony w okupacyjnej rzeczywistości, z ciekawymi bohaterami i interesującą fabułą. Czegóż chcieć więcej? Oto książka polskiej pisarki Agnieszki Krawczyk, pod tytułem "Noc zimowego przesilenia". Informacje na temat autorki można znaleźć na stronie www pisarki Agnieszka Krawczyk


Pani Agnieszka napisała powieść, którą czytałam z zainteresowaniem od początku do końca. Przede wszystkim dlatego, że odnalazłam w niej wiele moich ulubionych elementów. Wspomniałam już o tym, że jest to historia kryminalna, ale umiejscowiona w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia. Oprócz tego całość została umieszczona w Krakowie, okupowanym przez hitlerowską Trzecią Rzeszę. To, co należy podkreślić na samym początku, to doskonałe osadzenie powieści kryminalnej w realiach okupowanego miasta. Autorce udało się coś niezwykłego. Zadbała o szczegóły historyczne, każdy detal opisując tak, by powstało wrażenie, że oto jesteśmy w Krakowie. Wszędzie wokół nas łopoczą na wietrze czerwone flagi ze swastyką w centrum. Historyczne budynki zostały zajęte przez aparat obcej władzy, która wprowadza swoje nieubłagane rządy. I choć autorka podkreśla, że postaci i wydarzenia zawarte w książce są fikcyjne, to udało się jej oddać atmosferę tych trudnych okupacyjnych dni, zapewne także zachęcić do bliższego poznawania historii pięknego Krakowa. Wykonała z pewnością ogromne zadanie przygotowując się do napisania tej książki, przestudiowała wiele praca na temat historii okupacyjnej Generalnej Guberni, w szczególności zaś siedziby jej gubernatora - Hansa Franka. Możemy wraz z nią spacerować ulicami miasta, odwiedzać krakowskie kawiarnie, lokale rozrywkowe, przejść się na Planty bezrozumnie okaleczone przez hitlerowców, a przy tym spotykamy mnóstwo różnych ludzi. Są przedstawiciele półświatka, zwykli mieszkańcy borykający się z trudami, jakie nałożyła na nich administracja niemiecka. Nawet na moment wchodzimy za mury getta krakowskiego, gdzie spotykamy pewnego antykwariusza.
Wśród postaci, które są niejako tłem dla przedstawionych wydarzeń mamy do czynienia z bohaterami, którzy napędzają fabułę powieści. I są to bohaterowie wyjątkowi.
A wszystko zaczyna się jeszcze w 1937 roku wraz z wizytą tajemniczego gościa proszącego o niecodzienną przysługę słynnego jasnowidza Juliana Orwata. Następnie akcja powieści przenosi nas do pierwszych lat w okupowanym Krakowie i poznajemy głównego bohatera. Jest nim Artur Załuski, przed wojną prywatny detektyw a obecnie szef biura pisania podań. Początkowo nic nie zapowiada, że fabuła powieści poprowadzi nas naprawdę krętymi i niezwyczajnymi ścieżkami. Oto do Artura Załuskiego zgłasza się kobieta, która prosi go o odnalezienie zaginionego brata. Wprawdzie mamy tu czas okupacyjny, więc zdajemy sobie sprawę, że zaginięcia ludzi były na porządku dziennym, jednak sprawa jest intrygująca. Zaginiony to ów słynny jasnowidz Orwat. I tak, od zwykłej wydawać by się mogło, sprawy kryminalnej przechodzimy powoli dalej. Po drodze goszcząc w siedzibie policji Kripo, miejskiej kostnicy i kasynie dla niemieckich oficerów. Główny bohater coraz bardziej wikła się w niebezpiecznym labiryncie zdarzeń i spotyka na swej drodze nowe osoby, mniej lub bardziej zamieszane w sprawę o wielu odnogach. Dość wspomnieć o pięknej baronowej Agnes, którą pisarka przedstawiła bardzo obrazowo jako tajemniczą femme fatale. 
Książka "Noc zimowego przesilenia" to wielowątkowy kryminał i powieść z ogromnym potencjałem. Znajdziemy w niej sporo historii, secesyjnych budynków, odniesienie do fenomenu Szekspira, tajnych nazistowskich operacji i nutę magicznego okultyzmu, któremu tak hołdowali niemieccy dygnitarze, z Adolfem Hitlerem na czele. Momentami miałam wrażenie, że jestem na planie filmu "Hiszpanka". I nie jest to w żadnej mierze zarzut. 
Mam nadzieję, że pani Agnieszka Krawczyk ma w planach kontynuację opowieści o detektywie Arturze Załuskim, który się zwyczajnie nie bał, choć to komplikująca życie cecha w latach wojny. Może dlatego, że 

"...wszystkie najgorsze zbrodnie biorą się ze strachu"

W każdym razie chętnie poznałabym dalsze losy tej literackiej postaci. Może zostanie doskonałym agentem wywiadu wojskowego? Wszak dołączył do struktur Polskiego Państwa Podziemnego. 
Na razie pozostają mi inne powieści pani Agnieszki. Mam nadzieję, że odnajdę w nich również wiele emocjonujących momentów. 
Jeśli lubicie niebanalne historie kryminalne, ciekawi was spojrzenie pisarki na Kraków i nie boicie się zmierzyć z obłąkanym nazistowskim mordercą zachęcam do przeczytania "Nocy zimowego przesilenia" nie zdradzając szczegółów tajemniczego tytułu. To musicie zrobić sami.

Tytuł" "Noc zimowego przesilenia"
Autor" Agnieszka Krawczyk
Wydawnictwo: Szara Godzina
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 256
format: e - book

Księgarni 

dziękuje za świetną akcję promocyjną

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz