Akcja powieści "Cukiernia w ogrodzie" toczy się w okolicy Milton Keynes (około siedemdziesięciu kilometrów od Londynu) nad malowniczym angielskim kanałem, po którym podróżują Brytyjczycy i turyści na swoich łodziach i barkach. W sielankowej scenerii znajduje się wiejski dom, w którym ponad czterdziestoletnia bohaterka prowadzi "Cukiernię Fay". Kobieta w średnim wieku jest miła, życzliwa, dba o innych bardziej niż o siebie samą. Opiekuje się matką, która z własnej woli nie opuszcza łóżka, mimo że jej stan zdrowia tego nie wymaga. Fay bez skargi wypełnia kaprysy upartej matki i biegnie na każdy stukot laski w drewnianą podłogę. Do rodziny należy jeszcze młodsza siostra bohaterki - Edie, ale mieszka w Nowym Jorku i jest pochłonięta własnym życiem. Można ją zobaczyć na ekranie laptopa, gdy dzwoni przez Skype'a i prosi o pieniądze.
Fay Merryweather wiedzie nudne życie u boku bezbarwnego partnera, który odwiedza ją wtedy, gdy potrzebuje wyprasowanych koszul lub smacznej kolacji. Wszystko funkcjonuje utartym rytmem i kręci się wokół cukierni, która daje jako takie dochody oraz trochę radości w życiu właścicielki.
Autorka powieści pięknie przedstawiła malowniczą okolicę, urok życia nad wodą, pachnący kwiatami wisterii ogród.
Nijakie życie kobiety spragnionej ciepła i odrobiny zainteresowania wywraca do góry nogami pojawienie się młodego mężczyzny, który przypływa na barce i prosi o kanapkę. To Danny, który wyrwał się ze szponów londyńskiej korporacji i prowadzi życie wagabundy. Nie będę się rozwodzić nad jego walorami fizycznymi, w każdym razie z pewnością jego wygląd powodował szybsze bicie serc i stan bliski omdlenia kobiet, które stawały na jego drodze (to trąci nieco serią Harlequin, choć nie jestem ekspertką w tej dziedzinie, gdyż w życiu tylko raz miałam styczność z tą serią, chyba jeszcze w liceum). Przyjazd tego współczesnego boga młodości powoduje, że życie Fay wkracza w zupełnie nowy etap. Spragniona opieki, choć sama opiekuje się wszystkimi wokół, kobieta zadurza się w nim, prawie jak nastolatka. Co z tego wyniknie i przed jakimi wyborami stanie bohaterka? O tym czytelnik, a raczej czytelniczka powinna przekonać się sama.
Jeśli chodzi o postacie występujące w powieści są one przedstawione wiarygodnie. Na uwagę zasługuje pochodząca z Łotwy pracownica cukierni, dziewczyna zadziorna, z mocnym charakterem. Dużą sympatię wzbudza staruszek Stan, który wyznaje mądrą filozofię cieszenia się w życiu najmniejszym drobiazgiem.
Mimo smakowitej okładki w książce nie znajdziemy dokładnych przepisów na ciasta czy inne wyroby oferowane przez cukiernię. Słodkości i inne pyszne dania są jednak obecne na kartach powieści i trzeba przyznać, że wywołują chęć ich spróbowania. Chyba lepiej czytać tę książkę nie będąc głodnym. Poza tym obecność ciast, babeczek i dżemów może osłodzić niektóre przykre i smutne fragmenty powieści.
W sumie "Cukiernia w ogrodzie" to historia o życiu, które przynosi smutki i radości. Taka zwyczajna (choć nadzwyczajny jest bohater - książę z bajki, który zamiast na koniu przypływa łodzią), bo czasem musimy dokonać trudnego wyboru, odczuwamy lęk przed zmianą i czujemy się wykorzystywani. To opowieść z dobrym i ciepłym przesłaniem: życie powinno sprawiać nam radość, tylko musimy mu trochę pomóc pamiętając, że warto cieszyć się każdą dobrą chwilą.
Nie stanowię grupy docelowej odbiorców tego rodzaju literatury, ale raczej z przyjemnością przeczytałam "Cukiernię w ogrodzie". Wciąż jeszcze myślę o tym, że chętnie spróbowałabym jaki smak ma tradycyjny brytyjski biszkopt z ziarnami kminku.
Tytuł: "Cukiernia w ogrodzie"
Autor: Carole Matthews
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 464
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz