poniedziałek, września 26, 2016

Kosmiczne Universum i miłość do herbaty, czyli recenzja "Zabójczej sprawiedliwości" Ann Leckie.


Autorka tej powieści otrzymała kilka ważnych nagród. Należą do nich: Nebula, Arthur C. Clarke Award, Hugo, BSFA Award i Locus Award. Wszystkie te honorowe wyróżnienia w dziedzinie fantastyki otrzymała Ann Leckie za napisaną w 2013 roku książkę "Zabójcza sprawiedliwość". To debiut literacki autorki, która dzisiaj ma pięćdziesiąt lat, mieszka w USA i pisze kolejne powieści - space opery umiejscowione w dalekiej przyszłości.


"Zabójcza sprawiedliwość" to powieść, wobec której mam mieszane odczucia. Z jednej strony jest pełna oryginalnych pomysłów, pokazuje bardzo szczegółowo elementy kultury cywilizacji wymyślonej przez pisarkę, ale z drugiej strony bardzo trudno jest zagłębić się w tym Universum. Mniej więcej do połowy książki  trwa proces przyzwyczajania się do nazewnictwa stosowanego w powieści, poznawanie skomplikowanej struktury kosmicznego Imperium Radch czy odłączenie się od standardowo przyjętego posługiwania się zaimkami osobowymi. Tak było w moim przypadku, zanim przyzwyczaiłam się, że w świecie zamieszkanym przez bohaterów powieści nie ma rozróżnienia płci, każdy może spłodzić lub urodzić dziecko, ale już wśród milionów innych ras to rozróżnienie występuje i dlatego w książce wszyscy początkowo określani są zaimkiem ona, by za chwilę okazało się, że można do nich zwracać się w formie męskiej. Powodowało to niezły chaos w mojej głowie i nie ułatwiało dobrego odbioru. A to jeszcze nie wszystko. Powieść ma dwa wątki narracyjne, które mają za zadanie uzupełniać naszą wiedzę o złożonej cywilizacji. Oglądamy ją z perspektywy podróżującej bohaterki oraz retrospekcji, które ukazują nam jej wcześniejsze poczynania. I przyznam, że o wiele lepiej, w moim przekonaniu, wypadła ta pierwsza perspektywa, ponieważ wnosi nieco fabularnej dynamiki.

Ann Leckie wymyśliła skomplikowany świat i niejednoznacznych bohaterów. Bohaterem/bohaterką i pierwszoosobowym narratorem powieści jest dawny statek wojskowy zwany "Sprawiedliwością Toren". A więc maszyna obdarzona niewiarygodną SI, która ma wiele postaci, może obserwować i odczytywać emocje innych, składać się z wielu segmentów, ciał, które słyszą, mówią, widzą i mogą podejmować działanie. 
"Sprawiedliwość Toren", czyli Szanowna Breq albo Esk Jeden to wyjątkowa postać, której perypetie śledzimy od momentu, w którym zaczyna ona/on/ono szukać zemsty na tyranie rządzącym w Imperium Radch.
Sprawująca władzę absolutną, wszechpotężna Anaander Mianaai jest kolejną ważną postacią tej kosmicznej opowieści. Imperatorka, wszechwiedząca, wszechobecna, będąca jedną osobą w tysiącach ciał. Trudno jest to sobie uzmysłowić, ale sam pomysł uważam za ciekawy i naprawdę oryginalny. Ponadto Anaander Mianaai jest postacią absolutnie zagadkową i nie można jej oceniać według ogólnie przyjętych norm. A już z pewnością nie tych naszych, dzisiejszych i ludzkich. 

Imperium Radch przypomina nieco starożytne imperium rzymskie, a to pomysł zupełnie nie nowy. Radchaai podbijają okoliczne i daleko położone planety, narzucają rasom i ludom swój system wartości i porządek, ale wcielają bóstwa podbitych nacji do bogatego panteonu swoich wierzeń. Przede wszystkim jednak uznają wszystkich poza Imperium za niecywilizowanych i zamierzają przekształcić podbijane terytoria według norm własnej kultury. Kultury, która pozwala na rozwój sztuki, w tym muzyki, która ma niebagatelne znaczenie w życiu niektórych bohaterów/bohaterek powieści. Podobnie jak herbata, którą popijają na każdym kroku, przy każdym towarzyskim spotkaniu lub podczas spotkań na najwyższym szczeblu władzy. Tak. Herbata jest ważna i jest tym, czego w tym kosmicznym świecie ustawicznie brakuje.

Universum stworzone przez Ann Leckie jest skonstruowane z dbałością o szczegóły. Jesteśmy w stanie wyobrazić sobie monumentalne budowle, pałace, szklane mosty, ukwiecone ulice i kawiarniany zgiełk oraz luksusowe hotele naszpikowane nowatorską technologią i czuwającymi wszędzie przedstawicielami sztucznej inteligencji. Łatwo jest zrozumieć ludzi, jednostki obdarzone mocą płynącą z wszczepianych implantów, a jednocześnie bunt najbogatszych, którzy pragną je odrzucać - wyłączać. Czasem dla kaprysu, czasem z sentymentu do przeszłości - tej bardzo odległej.

Powieść "Zabójcza sprawiedliwość" porusza wiele aspektów związanych z funkcjonowaniem władzy i społeczeństw poddanych totalnej inwigilacji. Jednocześnie zestawia istotę człowieczeństwa z maszynami i SI. Autorka podsuwa pytanie, czy kiedyś będzie możliwe, żeby sztuczna inteligencja była zbliżona do naszej - ludzkiej? A może będzie ją przewyższać, także w sferze emocjonalnej? 
W tym ujęciu powieść Ann Leckie nie jest utworem typowo rozrywkowym, w którym liczy się jedynie intryga i spektakularne kosmiczne akcje. Tych ostatnich nie doświadczymy wiele, ale zakończenie książki może spodobać się najbardziej wytrawnym czytelnikom fantastyki.

Książka jest początkiem powieściowej trylogii, jej drugi tom nosi tytuł "Zabójczy miecz" i właśnie ukazał się na polskim rynku wydawniczym.

Tytuł: "Zabójcza sprawiedliwość"
Autor: Ann Leckie
Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 478
cykl: Imperium Radch (tom I)

Za książkę do recenzji dziękuję Wydawnictwu:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz