MENU

środa, lipca 18, 2018

A może by tak pojechać do Prowansji, czyli recenzja powieści M. J. Longworth "Morderstwo przy Rue Dumas".


Rozglądam się po moim mieszkaniu. Jest w nim kilka rzeczy, do których jestem przywiązana. Podoba mi się ich wygląd, staranność wykonania, miłe dla oka piękno. Ale, czy mogłabym dla tych kilku przedmiotów popełnić przestępstwo? Tego już nie sprawdzę, ponieważ większość z nich kupiłam sama lub otrzymałam je w prezencie. Okazuje się jednak, że dla ludzi rozmiłowanych w pięknie ( w każdym wymiarze) nie ma takich przeszkód, które mogłyby stanąć im na drodze, mogą nawet posunąć się do zbrodni. Zupełnie jak w przypadku historii opisanej w powieści kryminalnej "Morderstwo przy Rue Dumas" autorstwa Mary Lou Longworth, mieszkającej w Prowansji. W drugim tomie serii sympatyczna para tropiąca przestępców, czyli sędzia Verlaque i  profesor prawa Bonnet, stają przed kolejną zagadką do rozwikłania.
Akcja rozgrywa się w spokojnej i małej społeczności studentów i wykładowców wydziału teologii na uniwersytecie w Aix - en - Provence. W eleganckim gabinecie doyena Wydziału Teologii zostaje znaleziony martwy profesor Moutte, który miał ogłosić nazwisko zdobywcy wyjątkowego stypendium, a następnie mianować swojego następcę, który zamieszka w niezwykle pożądanym przez wszystkich zainteresowanych apartamencie wiekowej rezydencji. Komisarz policji Bruno Paulik oraz wspomniana wcześniej para - Verlaque i Bonnet - muszą znaleźć mordercę. A lista podejrzanych jest długa, są wśród nich potencjalni nabywcy prestiżowego stypendium oraz ludzie nauki i osoby bliskie profesorowi. Sędzia Verlaque nie jest przekonany co do tego, że studenci i profesorowie mogliby popełnić tak drastyczny czyn. A może jednak? W każdym razie postanawia poszerzyć poszukiwana, tym bardziej że większość zainteresowanych jest ze sobą skłócona. Studenci pragną stypendium, profesorowie rywalizują o stanowisko i piękny, bezpłatny apartament, a naukowcy spierają się o kwestie teologiczne. Sprawa, w której występuje tak wiele motywów nie jest więc łatwa do rozwiązania. Na szczęście każda z  osób badających sprawę ma swoje atuty i predyspozycje do prowadzenia śledztwa.
Jednak sprawa kryminalna to tylko część powieści, która w zdecydowanej większości jest świetną podróżą po Francji (oczywiście w rejonie Prowansji) jak i Włoszech, przy tym jest to podróż pełna smaków, zapachów i pięknych widoków. To wędrówka po znakomitych restauracjach (absolutnie z dala od głównych placów i rynków), degustacja win i smakowanie potraw najwyższej jakości, obcowanie ze sztuką i historią regionu czy kraju. 

Sceneria wspierająca fabułę powieści podkreśla jej styl wzorowany nieco na klasycznych kryminałach Agaty Christie. Akcja toczy się powoli, jest czas na wszystkie przyjemności, smaki i aromaty. Co nie oznacza, że powieść jest nudna. Przeciwnie, pozwala zapomnieć o zwykłych sprawach, wszak wszystko w niej jest nieco inne od tego, z czym mamy do czynienia na co dzień. I nie miałabym nic przeciw temu, żeby było inaczej. Chętnie wyruszyłabym na wycieczkę śladem pary książkowych detektywów (nawet na rowerze, choć kondycję mam z pewnością gorszą niż sędzia Verlaque), tym bardziej że Antoine Verlaque i Marine Bonnet mają wiele do zaproponowania. Ich romans, rozpoczęty w pierwszym tomie serii, nabiera rozpędu. Wygląda na to, że kolejna wspólna sprawa jest sprawdzianem dla ich związku. Szukając śladów zbrodni, sympatyczna para zbliża się coraz bardziej do siebie, choć nadal nie ma pewności co do stałości swoich uczuć. 
Bohaterowie powieści "Morderstwo przy Rue Dumas" ożywają na kartach książki. Poznajemy ich słabości i zalety, pasje i upodobania, codzienne nawyki i drobne śmiesznostki. Naprawdę miło czyta się o paleniu cygar, espresso z ekspresu i słuchaniu opery. 
A sama kryminalna zagadka, choć pozostaje odrobinę w tle, wciąga na tyle, że chce się poznać zakończenie. 
W zabytkowym miasteczku Prowansji dobrze jest spędzić czas, spróbować wyśmienitego sera, zamówić butelkę szlachetnego trunku i wsłuchać się w tajemnice mieszkańców Aix - en - Provence.
Powieści M. L. Longworth przypominają mi trochę serię kryminałów kulinarnych Toma Hillenbranda (również wydanych przez wydawnictwo Smak Słowa). W obu przypadkach kryminalna intryga przeplata się z różnymi smakami. Jednak u autorki "Morderstwa przy Rue Dumas" czekają na nas również doznania związane z innymi dziedzinami, które tak naprawdę stanowią kwintesencję życia. 
Chociaż wyjątkowo lubię Skandynawię i to ją wybieram za cel moich podróży, to jednak po przeczytaniu obu powieści Mary Lou Longworth nie pogardziłabym wycieczką do pięknej Prowansji. Książki spakowałabym do bagażu, byłyby doskonałymi przewodnikami po regionie. 

Tytuł: "Morderstwo przy Rue Dumas"
Autor: M. L. Longworth
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Smak Słowa




Podobne Posty:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz