Janina Lesiak, podobnie jak przy poprzednich opowieściach o polskich władczyniach, posługuje się pięknym językiem, doskonałą narracją oraz osobistym doświadczeniem, które tak umiejętnie wplata w historię na nowo przez siebie opowiedzianą. Bo opowieść o Bonie jest związana z historią, ale przede wszystkim przejawia niezwykłe spojrzenie kobiety - pisarki, która próbuje zrozumieć inną, żyjącą przed wiekami, ale przecież podobną do nas wielu - kobietę.
Autorka książki "Ja, Bona" skupia się nie tyle na powszechnie znanych faktach z życia wielkiej władczyni, co na aspektach tak bardzo ludzkich, jak marzenia, rozterki, cielesne niedomagania. Szczególnie te ostatnie w połączeniu z próbą podsumowania własnego życia przez Bonę, stanowią bardzo ciekawy przykład narracji, która działa na emocje i pozostawia czytelnikom pole do zastanowienia się nad własnym życiem.
W powieści Janiny Lesiak, Bona Sforza cierpi, śni, wspomina, myśli o śmierci. O śmierci, która
"jest smutna...Nie przerażająca, straszna, nieodwołalna, okrutna, złowroga, tylko właśnie smutna jak późnojesienny zmierzch przechodzący niepostrzeżenie w atramentową, mroczną noc bez gwiazd i księżyca".
Bona w końcówce swojego życia zmaga się z istotą czasu. Roztrząsa, co też po niej pozostanie? Co pozostaje po każdym człowieku? Być może królowa nieco dziwaczeje, może trudno jest z nią wytrzymać, choć przecież zawsze była nazbyt kapryśna i marudna, ale wciąż ma wielkie plany na przyszłość. Trzyma się tego życia, teraz już wie, co jest w nim najważniejsze. Nie posiadać, ale być blisko drugiego człowieka i kochać. Wie też, że nigdy nie zaznała uczucia tej wielkiej miłości, dla której ludzie ryzykują własny prestiż, odtrącają zaszczyty i stanowiska, odrzucają bliskich, a nawet królewską koronę. Bona nie potrafiła tak kochać, może nikt jej tego nie nauczył, nikt nie wytłumaczył jej też, jak być matką. Może nie miała dobrych wzorców. Któż to wie? Janina Lesiak tak pięknie zilustrowała rozterki, które targają nami, niezależnie od miejsca i czasu, gdy chcemy po prostu ułożyć sobie życie.
W opowieści o Bonie - żonie i matce - nie zabrakło obrazu epoki, obyczajowości polskiej szlachty, która została skonfrontowana z nowym stylem życia, modą i kuchenną rewolucją rodem z Italii. Jakiż to był rozdźwięk, gdy zamiast piwa i ciężkiego miodu, zamiast tłustego mięsiwa, na stoły ucztujących na Wawelu podano szparagi, kalafiory, pomidory, szpinak i sałatę. Czytając fragment powieści dotyczący kulinarnych pragnień króla Zygmunta Starego, natychmiast przypomina się, cytowana i tutaj, dykteryjka o polskim szlachcicu, który we Włoszech zżymał się na to, że zimą będzie musiał jadać siano. Skoro latem i jesienią podają mu trawę.

Po raz kolejny Janina Lesiak w nietuzinkowy sposób opowiedziała o życiu polskiej królowej, która zasiada w korowodzie kobiet znanych w Europie. "Ja, Bona" to barwna i kameralna opowieść o kobiecie, z delikatnym giocondowskim uśmiechem na twarzy, która pragnie zostać zapamiętana i sprawiedliwie oceniona. O kobiecie, która była Królową Pszczół - spełniła swój obowiązek, zadbała o trwałość rodu. I nie jej winą było to, jak dalej potoczyły się jego losy.
Tytuł: "Ja, Bona"
Autor: Janina Lesiak
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 208
Rok wydania: 2018.
Powyższa opinia została również opublikowana na łamach portalu
Ten blog jest po prostu bombowy.Jest bardzo dużo ciekawych wpisów.
OdpowiedzUsuń