poniedziałek, lutego 04, 2019

Nigdy nie wiesz, kogo spotkasz na parkingu, czyli recenzja "Bezbronnych" Taylora Adamsa. Przed premierą!


W latach dziewięćdziesiątych (ubiegłego wieku, a jakże) powstał amerykański serial animowany "Beavis and Butt-head". Jeśli mieliście kiedykolwiek okazję widzieć chociaż jeden z jego odcinków, to wiecie, że tytułowi bohaterowie animacji byli mało rozgarniętymi, niezbyt urodziwymi nastolatkami, którzy wplątali się w niezły spisek, przez co ścigały ich listem gończym niemal wszystkie służby bezpieczeństwa w USA. Czy chcielibyście spotkać ich w realnym życiu? Ja nie, ale ostatnio miałam próbkę tego, jak mogłoby wyglądać takie spotkanie. Dość przerażająco. Jak to możliwe? Otóż, przeczytałam thriller pt. "Bezbronne", który już wkrótce ukaże się w polskich księgarniach. Napisał go Taylor Adams - reżyser, scenarzysta i pisarz. Dlaczego wspominam o bohaterach amerykańskiej kreskówki w kontekście książki, która reklamowana jest jako bestseller, który szturmem podbił świat? Postaram się wyjaśnić, prezentując Wam tę powieść.


Przyznaję, że po przeczytaniu opisu wydawniczego "Bezbronnych", nie mogłam sobie odmówić takiej lektury. Szczególnie po słowach: "Odludzie. Śnieżyca. Mała dziewczynka uwięziona w aucie. Znikąd pomocy. Co byś zrobiła?". Tak już mam, że lubię powieści, w których bohaterowie zostają uwięzieni w klaustrofobicznych miejscach, muszą radzić sobie z nieznanym niebezpieczeństwem i grozą mrocznej atmosfery. Fabuła "Bezbronnych" spełniła moje oczekiwania, choć niektóre elementy chętnie bym zmieniła, ale to nie ja napisałam tę powieść.
Główna bohaterka, Darby Thorne, wyruszyła w nieplanowaną podróż z uniwersytetu do domu, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. W drodze dopadła ją prawdziwa śnieżna apokalipsa, która uwięziła Darbs na odludziu - na postoju dla podróżnych przy zasypanej hałdami śniegu autostradzie. Dziewczyna spotkała tam cztery inne osoby, na parkingu zaś, zupełnie przypadkowo, odkryła, że w jednym z samochodów zostało uwięzione kilkuletnie dziecko...
I tak to się zaczęło - zmagania z czasem, znikającą baterią iPhone'a, brakiem zasięgu sieci telekomunikacyjnej, zimnem i  obcymi ludźmi. A ci mieli swoje tajemnice.
Taylor Adams sprawnie i dynamicznie przedstawiał kolejne elementy układanki. Muszę przyznać, że składanie ich w całość sprawiło mi dużą literacką przyjemność.


Ale, ale! Wspominałam przecież o bohaterach amerykańskiej animacji. Sądzę, że autor powieści postanowił wykorzystać ich obecność w popkulturze w dość oryginalny sposób. Obdarzył swoje dwa powieściowe czarne charaktery, czyli porywaczy małej dziewczynki, cechami owych kreskówkowych postaci. Jeden z nich zajada się hamburgerami z ostrym sosem ranczerskim, jest opóźniony w rozwoju, ale zapatrzony w swojego starszego brata. Ten zaś potrafi manipulować innymi, uważa się za niezniszczalnego i nie ma żadnych skrupułów. Obaj tworzą niesamowitą mieszankę ludzkich zachowań, w większej części patologiczną.
W opozycji do psychopatycznego duetu Autor powieści postawił młodą studentkę, która zmaga się z rodzinnymi problemami, i która nigdy w życiu nie spodziewała się, że może postąpić odważnie, niczym kobiece uosobienie superbohatera znanego z kart komiksów czy filmów. A jednak to właśnie ona, za wszelką cenę, stara się uratować małą Jay. Mówi głosem przywodzącym na myśl pogromczynię nieokrzesanych, ale groźnych młodzieńców:

Zabiłam już Beavisa. Czas na Buttheada.

Filmowych czy popularnych w świecie graczy komputerowych odniesień w "Bezbronnych" można znaleźć dużo więcej. Myślę, że odszukanie ich może sprawić czytelnikowi niejedną niespodziankę.
Wracając jednak do sedna, powieść Taylora Adamsa ma ciekawą konwencję. Jest to z pewnością thriller psychologiczny, który podejmuje ważne kwestie, przede wszystkim porwania dla okupu, przestępstwa wobec nieletnich i kobiet. Jednocześnie powieść została okraszona humorem, nie tylko czarnym. Podobały mi się wewnętrzne monologi prowadzone przez główną bohaterkę, które uzupełniały narrację i fabułę "Bezbronnych". Warto również wspomnieć, że kreacje bohaterów okazały się całkiem udane. Łatwo było ich zapamiętać i śledzić ich poczynania oraz wspomnienia.

"Bezbronne" to, według mnie, udany thriller. Ma dobry pomysł na fabułę, wartką akcję, która rozgrywa się w zamkniętym kręgu, sprawiając, że wciąż mamy poczucie czegoś niewyjaśnionego. Poza tym nastrój grozy udziela się od pierwszych stron powieści i trwa naprawdę długo. Nawet jeśli okazuje się, że główna bohaterka potrafi rzeczy niemożliwe, że przytrafiają się jej wyjątkowe zbiegi okoliczności i przypadki, które kierują nas do epilogu (przyznam, że oryginalnego, choć skromnie rozwiązanego).
Powieść przykuwa na dobre kilka godzin, trudno się od niej oderwać, co jest jej zaletą. Dzięki niej możecie zapomnieć o świecie social mediów, rozładowującej się baterii w swoim smartfonie i codziennych potrzebach.
Podobno prawa do ekranizacji książki zakupiło studio 20th Century Fox. Chętnie obejrzę ten film, choćby po to, żeby zobaczyć jak odtwórczyni głównej roli radzi sobie ze skokiem w stronę niewielkiego okna w męskiej toalecie. To naprawdę ekstremalne doznanie :)

Polecam "Bezbronne" wszystkim, którzy lubią się bać, ale mają również świadomość, że współczesne thrillery muszą poszukiwać wciąż nowych konwencji. Ta, którą użył Taylor Adams powinna przypaść im do gustu.


Tytuł: "Bezbronne"
Autor: Taylor Adams
Liczba stron: 366
Rok wydania: 2019 (premiera 13 lutego)
Wydawnictwo: Otwarte




Jeśli czujecie, że już dzisiaj (przed premierą) chcecie przeczytać chociaż fragment "Bezbronnych", zachęcam do wejścia na stronę Wydawnictwa, gdzie można pobrać fragment powieści za darmo:

TU PRZECZYTASZ FRAGMENT "BEZBRONNYCH"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz