Katarzyna Bonda jest chyba najpopularniejszą autorką powieści kryminalnych w Polsce. I, jak to bywa z osobami znanymi i nagradzanymi, skupia na sobie uwagę krytyków, mediów i czytelników, każdy zaś ma odrębne zdanie na temat jej twórczości. Jedni nie mogą doczekać się kolejnej powieści autorki a inni zastanawiają się, na czym polega jej fenomen? Tej jesieni "królowa polskiego kryminału" oddała w ręce czytelników swą najnowszą powieść - "Lampiony" - kontynuację serii z profilerką Saszą Załuską.
Jest to trzecia część cyklu "Żywioły", do którego należą książki "Pochłaniacz" i "Okularnik".
Tym razem Katarzyna Bonda postanowiła napisać opowieść o mieście, które uczyniła głównym bohaterem powieści kryminalnej. Przyznam, że to oryginalna koncepcja budowania fabuły, napięcia i intrygi, ale nie jestem pewna, czy wszystkich przekona. W każdym razie "Lampiony" to wielogłosowa historia Łodzi, do której pisarka przyjechała na jedno ze spotkań autorskich i podjęła świadomą decyzję dotyczącą lokacji kolejnej powieści. To miasto idealnie dopasowało się do autorskiej wizji "awanturniczej i zwariowanej" historii, którą postanowiła nam opowiedzieć. A że wykonała ogromny research, poznała strukturę miasta, spędziła w nim mnóstwo czasu spotykając się z mieszkańcami i zwiedziła najbardziej niedostępne miejsca, udało się jej stworzyć prawdziwy łódzki fresk. Chóralną pieśń, w której każdy głos się liczy, ale chór, podobnie jak ogień, niekiedy trudno okiełznać.

Wybór jest szeroki. Możemy opowiedzieć się po stronie lokalnych policjantów, strażaków, taksówkarzy, raperów, artystów, meneli, fałszerzy i barwnych przedstawicieli łódzkiego półświatka. A gdyby było nam mało możemy jeszcze towarzyszyć ludności napływowej, muzułmanom, bojownikom ISIS i zwyczajnym rodzinom, które żyją w mieście o skomplikowanej historii. To może przytłaczać.
Katarzyna Bonda stworzyła niezwykły tygiel społeczny, żywy i bardzo plastyczny.
Warstwa społeczna "Lampionów" jest jedną z największych zalet tej powieści. Oczywiście należy też potraktować ją z pewnym dystansem, czasem zmrużyć oko, uśmiechnąć się pod nosem. Elementów humorystycznych nie brakuje, dobrze współgrają z poważnymi wątkami i problemami współczesnego świata.
Podobało mi się, że autorka umiejętnie odniosła się do aktualnych wydarzeń w Europie i na świcie (problem uchodźców, walka z terroryzmem islamskim) oraz tych z naszego podwórka, jak plaga wyłudzeń i oszustw według metod "na wnuczka" lub "na policjanta".
Przeplatające się historie różnych ludzi stanowiły bogate tło dla wydarzeń związanych z prowadzonym śledztwem. Każda z mini opowieści była niczym lampion, który iskrzył swoim światłem. Tych łódzkich lampionów Katarzyna Bonda, jak sama mówi:
"Zapaliłam ich tam dla was setki, jeśli nie tysiące"
Lektura "Lampionów" wciąga, ale jak to w życiu bywa, ma swoje lepsze i gorsze momenty. Moim zdaniem niektóre wątki zostały potraktowane nieco po macoszemu. Chętnie ujrzałabym rozwinięcie kwestii pożydowskich diamentów. Z mieszanymi uczuciami sięgałam po tę książkę pamiętając, że rozpoczynający serię "Pochłaniacz" niezbyt mnie zachwycił. Wówczas męczyły mnie dłużyzny i "przegadanie" powieści. Jednak "Lampiony" są całkiem odmienne. Mimo obszerności powieść dobrze się broni przed nudą. Na pewno jest ciekawa, wprowadza oryginalne spojrzenie na współczesne miasto z wszystkimi jego zaletami i wadami. Momentami czułam się podobnie jak podczas projekcji filmów Davida Lyncha, który w niezwykły sposób potrafi łączyć przypadkowe z pozoru zdarzenia w jedną całość. A może to wcale nie przypadek? Ten amerykański reżyser był w Łodzi i traktował to miasto jako miejsce niezwykłe. Na pewno godne upamiętnienia w powieściach i filmach.
Byłam w mieście nad rzeką Łódką tylko raz w życiu. "Lampiony" sprawiły, że chciałabym znaleźć się w nim jeszcze raz. Chciałabym zobaczyć jego nowoczesną architekturę i kwartały zabytkowych kamienic, stare murale i podziemne kanały. Nie wiem czy odważyłabym się wejść w każdy zakamarek opisany przez Katarzynę Bondę, ale wierzę jej na słowo, że ludzie tam są otwarci, pogodni i uczynni.
Kto wie, może kiedyś się wybiorę? Na razie odbyłam dobrą literacką podróż do miasta, które płonie w każdym tego słowa znaczeniu.
Polecam "Lampiony", ponieważ jest to oryginalnie skonstruowana powieść, dopracowana i wnosząca do świata kryminałów nutę świeżości. Nie czuję się zawiedziona. Chyba nawet dołączę do grona fanów autorki. Choć nie wiem, czy to bezpieczne? ;-)
Tytuł: "Lampiony"
Autor: Katarzyna Bonda
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: MUZA SA
Liczba stron: 640
egzemplarz: recenzencki
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu
Pochłaniacz ani Okularnik mnie nie zachwycił, miałam dać sobie spokój z panią Bondą. Ale cóż, mieszkam a Łodzi "od zawsze" i prawdę mówiąc. nie chciałabym mieszkać gdzie indziej, w dodatku napisałaś, że książka nie jest nudna, więc chyba dam autorce jeszcze jedną szansę.
OdpowiedzUsuń