"W rytmach charlestona" to powieść obyczajowa wzbogacona nutą sensacji, która opowiada o przygodach warszawskich gimnazjalistek. Jadzia Krosnowszczanka i jej przyjaciółki zostają wciągnięte w wir wydarzeń związanych, w ich mniemaniu, ze światem przestępczym. A wszystko zaczyna się w jeden z tych zwyczajnie nudnych dni, kiedy zazwyczaj nic ciekawego nie ma prawa się zdarzyć, pomijając oczywiście uroki wakacyjnej letniej aury. Jadzia - wielbicielka lekkiej literatury i gry na mandolinie - nagle odkrywa w sobie detektywistyczną pasję. Głównym obiektem młodzieńczego śledztwa staje się Mężczyzna z Twarzą Skrytą w Cieniu Kapelusza, podejrzany o plany porwania słynnej aktorki filmowej i kabaretowej Zuli Pogorzelskiej. To jedna z kilku postaci historycznych obecnych na kartach powieści obok, równie popularnej piosenkarki i aktorki żydowskiego pochodzenia Wiery Gran, boksera "Teddy'ego" Pietrzykowskiego i producenta filmowego ze znanej w latach międzywojennych wytwórni Falanga Dawida Lebenbauma. Wątek sensacyjny, tajemnicze zagadki, podejrzani osobnicy wywodzący się z szemranego towarzystwa to idealny pretekst, żeby przedstawić piękną impresję o Warszawie w 1934 roku.
Wędrujemy więc wraz z Jadzią i grupą jej znajomych po przedwojennych ulicach, zaglądamy do popularnych klubów, barów, kawiarenek i cukierni. Śledzimy życie towarzyskie ówczesnej elity, która chętnie uczestniczy w wieczornych dancingach, występach kabaretowych i pokazach filmowych. Autor skrzętnie przytacza znane tytuły premier filmowych, szlagierów śpiewanych chętnie zarówno przez młode dziewczęta, jak i młodzieńców, którzy starali się naśladować swoich idoli. Dość wspomnieć piękne przedwojenne tango Tadeusza Faliszewskiego "Szczęście trzeba rwać jak świeże wiśnie" czy "Dzielny wojak Szwejk" - film z 1931 roku.
Na uwagę zasługuje ukazanie uroku zabudowy dawnej Warszawy z pięknymi kamienicami, reprezentacyjnymi lokalami, sklepami, perfumeriami usadowionymi wzdłuż głównych arterii miasta, jak aleja Marszałkowska i Nowy Świat. Nie brakuje wypraw do Parku Łazienkowskiego, na tak zwany Berberys tuż przy placu Starynkiewicza czy do kina Mars na Żoliborzu przy pl. Inwalidów w Domu Zbiorowym Mieszkaniowego Stowarzyszenia Spółdzielni Oficerów.
Dzięki tym zabiegom fabuła powieści zyskała unikatowy klimat przedwojennego miasta, które miało przed sobą ciekawą przyszłość, tak brutalnie zgniecioną przez dramatyczne wydarzenia II wojny światowej. Autor delikatnie nawiązuje do wydarzeń, które mają dopiero nastąpić. Jeszcze są jedynie niezrozumiałym snem głównej bohaterki, ale można przypuszczać, że w ten sposób zapowiadają kolejną opowieść Grzegorza Piórkowskiego.
A co z Zulą Pogorzelską? Czy przypuszczenia młodych gimnazjalistek okazały się prawdziwe? Jak rozstrzygnęła się sprytnie zawiązana intryga? O tym szanowny czytelnik przekona się sam jeśli tylko sięgnie po książkę "W rytmach charlestona". Lektura tej krótkiej powieści to przyjemnie spędzony czas i dobry pretekst ku temu, aby samemu zainteresować się historią przedwojennej Warszawy.
Grzegorz Piórkowski to współczesny pisarz piszący chętnie o Warszawie. Debiutował fragmentem powieści "Warszawskie grafiti" w 1993 roku, w kolejnych latach publikował eseje podróżnicze, recenzje wystaw. Jego debiut książkowy to opowiadanie "Techno-Rendez-Vous" z 2000 roku.
"W rytmach charlestona" to opowieść, której kontynuację chętnie przeczytam jeśli autor zdecyduje się na jej napisanie. Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie.
Tytuł: "W rytmach charlestona"
Autor: Grzegorz Piórkowski
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 148
egzemplarz recenzyjny
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu
Na uwagę zasługuje ukazanie uroku zabudowy dawnej Warszawy z pięknymi kamienicami, reprezentacyjnymi lokalami, sklepami, perfumeriami usadowionymi wzdłuż głównych arterii miasta, jak aleja Marszałkowska i Nowy Świat. Nie brakuje wypraw do Parku Łazienkowskiego, na tak zwany Berberys tuż przy placu Starynkiewicza czy do kina Mars na Żoliborzu przy pl. Inwalidów w Domu Zbiorowym Mieszkaniowego Stowarzyszenia Spółdzielni Oficerów.
Dzięki tym zabiegom fabuła powieści zyskała unikatowy klimat przedwojennego miasta, które miało przed sobą ciekawą przyszłość, tak brutalnie zgniecioną przez dramatyczne wydarzenia II wojny światowej. Autor delikatnie nawiązuje do wydarzeń, które mają dopiero nastąpić. Jeszcze są jedynie niezrozumiałym snem głównej bohaterki, ale można przypuszczać, że w ten sposób zapowiadają kolejną opowieść Grzegorza Piórkowskiego.
A co z Zulą Pogorzelską? Czy przypuszczenia młodych gimnazjalistek okazały się prawdziwe? Jak rozstrzygnęła się sprytnie zawiązana intryga? O tym szanowny czytelnik przekona się sam jeśli tylko sięgnie po książkę "W rytmach charlestona". Lektura tej krótkiej powieści to przyjemnie spędzony czas i dobry pretekst ku temu, aby samemu zainteresować się historią przedwojennej Warszawy.
Grzegorz Piórkowski to współczesny pisarz piszący chętnie o Warszawie. Debiutował fragmentem powieści "Warszawskie grafiti" w 1993 roku, w kolejnych latach publikował eseje podróżnicze, recenzje wystaw. Jego debiut książkowy to opowiadanie "Techno-Rendez-Vous" z 2000 roku.
"W rytmach charlestona" to opowieść, której kontynuację chętnie przeczytam jeśli autor zdecyduje się na jej napisanie. Mam nadzieję, że tak właśnie się stanie.
Tytuł: "W rytmach charlestona"
Autor: Grzegorz Piórkowski
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 148
egzemplarz recenzyjny
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu
Tytuł jak i sam opis fabuły brzmi ciekawie - i ta Warszawa z XX-lecia międzywojennego - idealny wabik :)
OdpowiedzUsuńI tak właśnie jest, jeśli lubisz takie wabiki - książka z pewnością Ci się spodoba :)
Usuń