środa, grudnia 27, 2017

O szczęściu, które jest w każdym z nas, czyli recenzja "Hygge po polsku" Izy Wojnowskiej.


Są książki, które przyciągają do siebie nie tylko treścią, ale również wyglądem. Do takich pozycji należy pięknie wydana książka Izy Wojnowskiej, czyli "Hygge po polsku". Myślę, że wielu z Was widziało jej rozświetloną złotym blaskiem okładkę w księgarniach lub na stronach internetowych. Z pewnością słyszeliście również o duńskim pomyśle na kreowanie szczęścia i miłych chwil, zawartym w jednym  niepozornym słowie hygge. Swego czasu Marie Tourell Søderberg napisała książkę o filozofii życia, która czyni Duńczyków najszczęśliwszym narodem na świecie. Mimo że wiedziałam o duńskim hygge, oglądałam zdjęcia oznaczone tym tagiem na kontach użytkowników portali społecznościowych, nie miałam okazji bliżej zapoznać się z ideą opisaną przez duńską autorkę. Dopiero możliwość przeczytania książki Izy Wojnowskiej pozwoliła mi zrozumieć, czym jest hygge oraz to, że od dawna praktykuję je w swoim życiu.
Czym więc jest hygge? To codzienne chwytanie dobrych i miłych chwil w naszym życiu. To piękno ukryte w zwykłych rzeczach i doznaniach, które towarzyszą nam każdego dnia. Nie jest łatwo uchwycić je w codziennej bieganinie, gdy przytłaczają nas obowiązki zawodowe i próbujemy poradzić sobie z różnymi problemami. Dlatego wówczas warto zatrzymać się na chwilę. Oczywiście nie jest to odkrywcze stwierdzenie. Każdy wie, że prędzej czy później, musimy złapać oddech, choćby po to, żeby zadbać o siebie i innych. Wiemy, że dobrze jest odżywiać się zdrowo, dużo się ruszać, dbać o sen i żyć chwilą. Powie nam o tych podstawowych prawdach każdy lekarz, terapeuta czy poradnik dostępny na rynku. O życiu, które nie dąży do perfekcji, ale stara się chwytać chwile, najlepsze z najlepszych, napisała Iza Wojnowska. Jak to zrobiła? Postanowiła stworzyć kolekcję opowieści i doznań wielu ludzi, w tym swoich, aby pokazać, że każdy z nas może przypomnieć sobie takie doznania, które świadczą o tym, że potrafimy celebrować naszą codzienność.


Autorka zorganizowała polskie hyggowanie wokół trzech najważniejszych kręgów, czyli bliskości, zmysłów i spontaniczności. W każdym z nich odczuwamy szczęście na swój sposób, w każdym przypadku odnajdujemy również inny klucz do szczęścia. Bez planowania, analizowania i poszukiwania drugiego dna. Tak po prostu, bo hygge to przecież całkiem zwyczajne, ulotne i proste momenty. Jak dźwięk dawno zapomnianej piosenki, smak kanapki, którą zrobiła dla nas przyjaciółka, aromat kawy pitej z ulubionego kubka czy uścisk dłoni lub przytulenie kota.
Czytając "Hygge po polsku" przypomniałam sobie wiele dobrych chwil z dzieciństwa i wczesnej młodości, przywołałam we wspomnieniach babcię i dziadka, którzy opiekowali się mną, smażyli mi wyjątkowe w smaku naleśniki na śniadanie, opowiadali różne ciekawe historie. Dzięki temu zatrzymałam się, choćby po to, żeby znowu mogli być ze mną, mimo że już tak dawno odeszli. 
Przypomniałam sobie radosne chwile spędzone podczas słuchania płyt winylowych na starym, zielonym gramofonie, na przykład pocztówek dźwiękowych, w tym jednej wyjątkowej, nagranej przez moją mamę w studiu nagrań po to, żeby przekazać bratu, a mojemu wujkowi, wyjątkowe życzenia z okazji urodzin.

Smaki zapamiętane z dzieciństwa, wspomnienie wspólnych zabaw z przyjaciółką ze szkoły podstawowej, wygląd mieszkania dziadków, stary zegar z wahadłem, wielka i skrzypiąca szafa na ubrania i wreszcie wymarzony magnetofon kasetowy, który towarzyszył mi aż do czasów studiów. To tylko wycinek tego, co zagrzebane w pamięci, zechciało przypomnieć o sobie i wywołać przy tym mnóstwo dobrych emocji.
Iza Wojnowska przedstawiła w swojej książce nie tylko własne wspomnienia, pielęgnowane z uczuciem, ale również historie ludzi, którzy postanowili opowiedzieć jej o tym jak praktykują hygge na co dzień. Są to różne opowieści, o podróżach, czasem całkiem egzotycznych, o psach i kotach, o górskich wędrówkach, barach mlecznych i pieczeniu chleba. Całość opatrzona różnymi zdjęciami, takimi, które każdy z nas może mieć w swoim albumie czy pamięci telefonu. A do tego kilka przepisów kulinarnych, które warto wypróbować, kiedy będziemy praktykować swoją własną filozofię poszukiwania szczęścia. 

Nie wiem, czy przekonałam Was do wyznawania duńskiej sztuki hygge, ale sądzę, że tak jak ja, odnajdziecie w książce Izy Wojnowskiej swoje własne chwile szczęścia, o których chcecie pamiętać. Czas spędzony przy lekturze książki "Hygge po polsku" sam w sobie wpisuje się w filozofię szczęścia. Obcowanie z tekstem, który wywołuje uśmiech na twarzy i pozwala wyciszyć się na chwilę to świetna odskocznia od codzienności. Co najważniejsze pozwala docenić czas, który poświęcamy na to, żeby poczuć się lepiej, zarówno w samotności jak i wśród tych, którzy są nam bliscy.
Książkę przeczytałam z przyjemnością, w ulubionym fotelu, w świetle lampy, którą kiedyś ofiarowała mi mama, słuchając ulubionej muzyki filmowej. Czułam się w pełni hygge...po polsku. 


Tytuł: "Hygge po polsku"
Autor: Iza Wojnowska
Liczba stron: 224
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Insignis


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz