czwartek, lipca 26, 2018

Wojna i dziecko, czyli recenzja powieści "Przybysz" Piotra Tymińskiego.


Wspomnienia i opowieści z okresu okupacji ziem polskich podczas drugiej wojny światowej powinny być przypominane, publikowane i popularyzowane w każdy możliwy sposób. Pamięć o przeżyciach ludzi poddanych okrutnej polityce okupantów winna być podtrzymywana za wszelką cenę, aby dać świadectwo o wydarzeniach, które miały bezwzględny wpływ na życie kolejnych pokoleń Polaków, aby nigdy więcej nie miały okazji się powtórzyć. Świadomość ta jest niezbędna szczególnie młodym ludziom, którzy dzisiaj żyją w bezpiecznym środowisku (i oby tak pozostało). Wspomnienia osób, które jeszcze żyją, powinny być nam szczególnie bliskie, ponieważ to dzięki nim pamięć o ich życiu nie zostanie utracona. Szczególną rolę w podtrzymywaniu pamięci odgrywają powieści historyczne, zwłaszcza gdy powstają w oparciu o autentyczne wydarzenia. Taką historię opisał Piotr Tymiński (historyk i autor książki pt. "Wołyń. Bez litości") w krótkiej, ale wzbudzającej emocje, powieści "Przybysz".

Niewielka, licząca nieco ponad sto pięćdziesiąt stron, książka opowiada historię dwóch nastoletnich chłopców, którzy podjęli się ucieczki z transportu na roboty do Rzeszy. Jeden z nich, Bronek Przybysz, próbował uciekać kilkakrotnie. Dopiero za sprawą spotkanego w drodze Jurka, udaje mu się przetrwać dłużej w niebezpiecznym dla obu chłopców świecie najeżonym niebezpieczeństwami. Takich Bronków i Jurków było w czasach okupacji bardzo wielu. Podejmowali próby ucieczki, szukali schronienia, żyli samotnie lub w grupach w okolicznych lasach, ukrywając się po wsiach, najmując się do dorywczych prac. Jeśli mieli szczęście, udawało im się przeżyć. Jeśli spotkali na swojej drodze ludzi, którzy bali się okazać serce dzieciom, trafiali do aresztu, wywożono ich na roboty przymusowe lub skazywano na śmierć (natychmiastową lub odroczoną, bo wynikającą z pobytu w obozie koncentracyjnym czy łagrze). 
Bronisław Przybysz miał szczęście w nieszczęściu, choć sam wspomina, że nie opuszczał go swoisty pech. Piotr Tymiński tak skonstruował powieść, aby czytelnik mógł wsłuchać się w słowa samego Bronka. To z jego perspektywy poznajemy okoliczności wydarzeń, które dotknęły jego rodzinę w Markach pod Warszawą. Latem 1944 roku dwunastoletni chłopak został złapany przez Niemców i trafił do jednego z wielu transportów wywożących ludzi w głąb III Rzeszy. Początkowo Bronek nie zdawał sobie sprawy, dlaczego i dokąd jest wieziony. W obcym otoczeniu, w bydlęcym wagonie, narażony na różne niebezpieczeństwa, zdecydował się na swoją pierwszą ucieczkę. Za wszelką cenę chciał bowiem wrócić do domu i rodziny. Zagubiony, niemający doświadczenia w unikaniu zasadzek, został pojmany. A później spotkał kolegę, chłopca z Zamojszczyzny, towarzysza podróży do Niemiec, i obaj postanowili uciec. Razem raźniej. Chłopcy mogli się wspierać w walce o przeżycie. Razem wędrowali przez pola i lasy, omijali ludzkie siedziby, nabierali doświadczenia w leśnej przygodzie, która przecież nie była współczesnym piknikiem. 

Piotr Tymiński opowiedział nam historię prawdziwą, o ucieczce dzieci, które szybko musiały dojrzeć i zrozumieć istotę wojny. Ich tułaczka wydaje się niemożliwa, ale tylko z perspektywy dzisiejszych nastolatków, którzy zapewne nie wiedzieliby, co zrobić w sytuacji takiego zagrożenia. A może i nie, bo dzieci potrafią szybko adaptować się do różnych warunków, nawet ekstremalnych warunków. Czasem wynika to po prostu z braku wiedzy, czy niemożności przewidywania konsekwencji, co bywa zbawienne. Dorosły człowiek kalkuluje, dużo myśli i zastanawia się nad skutkami swoich czynów. Bronek i Jurek po prostu ruszyli przed siebie, w jednym kierunku - do domu. Mieli siłę, byli młodzi, mogli przetrwać najgorsze. I chociaż chorowali, głodowali i marzli po drodze, nie poddawali się. Uczyli się od siebie, poznawali otoczenie, dużo obserwowali i wiele zrozumieli. Ta ucieczka była dla nich wyjątkową lekcją życia. A najważniejsza w ich wspólnej walce o przetrwanie była siła prawdziwej młodzieńczej przyjaźni.

Historia drugiej wojny światowej zawiera wiele takich opowieści, każda jest inna, ponieważ dotyczy innych bohaterów, ale wszystkich łączy jedna sprawa. Wszyscy ci młodzi ludzie, którzy wcześniej byli zwyczajnymi dziećmi i niewiele wiedzieli o wojnie, bardzo szybko rozumieli, co w jest w życiu najważniejsze. Nie rzeczy materialne, ale rodzina i wolność, które dają poczucie bezpieczeństwa.
Do grona takich bohaterów jak Solomon Perel, który uniknął śmierci udając Aryjczyka, polskich dzieci, które w latach drugiej wojny światowej były uchodźcami, i znalazły ocalenie w Iranie lub Indiach, czy Jurka Grzelaka z Powstania Warszawskiego, dołączył także pan Bronisław Przybysz - bohater powieści Piotra Tymińskiego. Spogląda na nas ze zdjęcia umieszczonego na skrzydełku okładki książki. Sympatyczny, starszy pan, który okres ucieczki wspomina po dziś dzień, ponieważ dała mu ona poczucie, że zawsze trzeba zmierzać do celu. Podzielił się z nami wspomnieniami. Opowiedział o swojej ucieczce i wędrówce.
"Przybysz" to wartościowa opowieść o prawdziwych wydarzeniach i chłopcu, któremu udało się pokonać przeszkody jakie zesłała mu wojna. Chętnie polecę historię pana Bronisława moim uczniom. Myślę, że im się spodoba.

Tytuł: "Przybysz"
Autor: Piotr Tymiński
Liczba stron: 158
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Novae Res












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz