niedziela, kwietnia 03, 2016

Patrycja Pelica opowiedziała mi o luterańskiej plebanii. Recenzja książki "Ritterowie. Rzecz o mazurskiej duszy".



Jak ważna jest w życiu powtarzalność? Jak ważna jest w życiu historia? Dlaczego tak bardzo nas oplata i powoduje, że nie możemy przestać pamiętać? Nie możemy, nie chcemy zapomnieć, ponieważ pamięć jest w nas. Kiedy po raz pierwszy sięgałam po powieść polskiej autorki Patrycji Pelicy nie sądziłam, że jej lektura pozostawi po sobie tak trwały ślad. Każde słowo, fraza, fragment sprawiły, że chcę o niej pamiętać. To chyba największy sukces pisarza, który potrafi uczynić, że jego słowa pozostają na zawsze w naszym realnym świecie.


Patrycja Pelica napisała piękną opowieść o miłości, tęsknocie, oczekiwaniu i śmierci. Idealnie połączyła świat miniony i współczesny w książce, która przenosi nas na Mazury, teren dawnych Prus i miejsce, w którym historia już na zawsze będzie żywa w każdym elemencie krajobrazu. Oto "Ritterowie. Rzecz o mazurskiej duszy".

grafika od wydawnictwa MUZA SA

W małej wsi, gdzieś na Mazurach, w pobliżu miasta Allenstein, które w wyniku działania wszechpotężnej machiny historii zmieniło się w Olsztyn, pośród pól, lasów i jezior znajdowała się mała protestancka plebania. W latach dwudziestych ubiegłego stulecia, pewnego upalnego lata przybył do zboru młody pastor Martin wraz z delikatną, niczym stara porcelana, żoną Grete. Tak zaczyna się ta niezwykła opowieść, która uwodzi czytelnika pierwszymi swoimi słowami. A może zaczyna się od pojawienia się Anny Ritter, która szuka współcześnie swych korzeni? Życie Martina i jego rodziny jest ściśle związane z życiem młodej kobiety, która wspólnie z miejscowym bokserem - pisarzem pragnie odnaleźć i zrozumieć przeszłość. Opowieść, która rodzi się na naszych oczach, powstaje z pamięci ludzi, którym historia nie oszczędziła bólu, smutku, przeżyć wynikających z zapisanego gdzieś nieuniknionego przeznaczenia. Jest w niej miejsce na tęsknotę, którą słyszymy w wietrze krążącym wśród wielu mazurskich dusz. To historia niezwykłej rodziny, o wspólnych korzeniach i tajemnicy, która przetrwała kilka pokoleń i wpłynęła na ich życie, zmieniając je nawet wbrew ich woli.
Poetycki język, realizm magiczny, melancholia i piękno mazurskiej przyrody w niezwykły sposób wpływają na odbiór tej powieści. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej, bez narracji, która tak płynnie łączyła czasy historyczne z współczesnym obrazem społeczności mazurskiej prowincji.
Eteryczny język, którym posłużyła się Patrycja Pelica skradł mą duszę prawie tak samo jak historia zdeptała marzenia bohaterów jej powieści.
Historia, trudna przeszłość, zmaganie się z tożsamością narodową to jedne z najważniejszych motywów sagi o Ritterach. W każdym pokoleniu nie można bowiem uciec od skomplikowanej historii ziem, która na trwałe połączyła Polaków i Niemców, nawet jeśli oni sami chcieliby o tym zapomnieć. Pamięć i historia pozostały pośród starych nagrobków, przydrożnych krzyży, budynków, pól i lasów. 
Martin Ritter, jego ukochana Grete, Helmuth, który musiał iść na wojnę, Anna, która chciała i nauczyła się niemieckiego przy stole w luterańskim domu, Wiktoria z Mazur, która postanowiła odejść i jeszcze inni to postaci, które zaludniają powieść. Każda z nich niesie w sobie marzenia, czasem odwagę, niekiedy strach, który paraliżuje i nie pozwala zapomnieć o historii. A historia w powieści jest swoistym fatum, które wypala piętno na życiu każdego aktora dramatu.
I tylko świeżo zmielona i aromatyczna kawa pozwala kilku niezwykłym kobietom wciąż kochać i zmagać się z losem, podobnie jak czyni to rycerz na koniu ze słynnego miedziorytu Albrechta Dürera, którego reprodukcja znajduje się na jednej z pierwszych stron powieści. A Ritter to przecież rycerz.


"Ritterowie. Rzecz o mazurskiej duszy" to powieść, która zabiera nas w podróż do przeszłości, którą poznajemy powoli dzięki zdjęciom, fragmentom listów, ustnych przekazów. Od lat dwudziestych do dziewięćdziesiątych XX wieku. W każdym momencie historii ludzie szukali odpowiedzi na trudne pytania. A nam pozostają słowa i pamięć o nich. O tych, którzy żyli kiedyś w krainie, gdzie "powietrze ma kolor miodu".
Powieść Patrycji Pelicy była dla mnie literacką ucztą. Dziękuję jej za stworzenie barwnej opowieści, która ożywiła postaci z dawnych lat, za piękny język, który wciąż słyszę. Jak mazurski wiatr. 

Tytuł: "Ritterowie. Rzecz o mazurskiej duszy"
Autor: Patrycja Pelica
Wydawnictwo: MUZA SA
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 512
egzemplarz recenzencki

Za umożliwienie zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz