wtorek, kwietnia 12, 2016

Poznałam Fredrika Beiera. Recenzja "Naśladowców" Ingara Johnsruda.




Mroczne powieści rodem z zimnej Skandynawii, które często określane są mianem "nordic - noir" wciąż mają się dobrze. Wiele lat temu nieżyjący już dziennikarz Stieg Larsson napisał bestseller, który przypadł do gustu wielu milionom czytelników na całym świecie. Swój niewiarygodny sukces powtórzył trzy razy, o czym niestety nigdy się nie dowiedział.

Jego Millenium na długi czas stało się fenomenem i tematem wielu rozmów, komentarzy i poważnych dyskusji. Poza Larssonem, który stworzył prozę zupełnie nieprzewidywalną i absolutnie genialną, w kręgu autorów poruszających tematy przestępczości, korupcji, przemocy i władzy znajdują swe zasłużone poczytne miejsce inni skandynawscy pisarze: Henning Mankell, Jo Nesbø i wielu innych. Wciąż też pojawiają się nowi autorzy, którym udaje się zaskoczyć czytelników i przekazać prawdę na temat życia mieszkańców północy. Do takich debiutujących pisarzy należy zaliczyć Ingara Johnsruda, znanego norweskiego dziennikarza, który zdobył uwagę i uznanie wśród krytyków oraz czytelników za sprawą kryminału "Naśladowcy". Moim zdaniem warto zapamiętać to nazwisko. A już na pewno powinni to uczynić wielbiciele powieści kryminalnych rodem ze Skandynawii.

Ingar Johnsrud (ur. 1974)  
"Naśladowcy" to powieść kryminalna i mroczny thriller, to opowieść idealnie wpasowująca się w znany i literacko bezpieczny schemat, do którego przyzwyczaili nas inni skandynawscy pisarze. Jednocześnie jest czymś nowym w całkiem sprawdzonym gatunku. Jest próbą zrozumienia radykalizacji nastrojów, z jakimi mamy do czynienia w Europie w ostatnich latach. Wpisuje się w obecny w naszym życiu strach przed terroryzmem. Ponadto stanowi ciekawą fuzję kontekstu historycznego z obecną sytuacją międzynarodową poprzez odwołanie się do trudnych epizodów związanych z działalnością Norwegów w latach II wojny światowej oraz działań podejmowanych na terenach współcześnie ogarniętych konfliktami, na przykład w Afganistanie. 
I wreszcie, "Naśladowcy" to również powieść o polityce, pracy norweskiej policji i współczesny wizerunek społeczeństwa, nie tylko norweskiego.

http://otwarte.eu/
Bohaterem powieści jest detektyw Fredrik Beier, policjant z Oslo mający smutną osobistą przeszłość, trudny w relacjach z innymi, ekscentryczny, ale skuteczny w dochodzeniu do prawdy, chociaż przełożeni nie zawsze popierają jego metody pracy. Beier ma policyjnego partnera Andreasa Figuerasa, z którym udaje mu się stworzyć raczej niecodzienny tandem. Po jakimś czasie do tej dwójki dołączy Kafa Iqbal, młoda funkcjonariuszka z Policyjnej Służby Bezpieczeństwa. Wspólnie zostaną uwikłani w mocno skomplikowane śledztwo, w którym będzie więcej znaków zapytania niż konkretnych odpowiedzi.
Opisywana historia rozpoczyna się wraz ze zniknięciem córki wiceprzewodniczącej jednej z norweskich partii politycznych. Pani polityk jest zaniepokojona półrocznym brakiem jakiejkolwiek wiadomości od córki i wnuka oraz tym, że oboje przebywają we wspólnocie religijnej zwanej Światło Boga. Działalność tej grupy ma wszelkie znamiona sekty. Dochodzenie prowadzone przez policję doprowadza do siedziby sekty w posiadłości Słoneczny Spokój, gdzie ma miejsce masakra dokonana na niektórych jej członkach. Policjanci znajdują zwłoki kilku mężczyzn, natomiast reszta małej społeczności znika bez śladu. W trakcie śledztwa pojawia się wątek zemsty ze strony muzułmańskich fundamentalistów. Czy jednak nie jest to ślepy zaułek? Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w siedzibie sekty zostaje znalezione tajne laboratorium produkujące...no właśnie, tego nie wie nikt. Ponadto coraz większe przerażenie wzbudza nieuchwytny morderca, który nie pozostawia żadnych śladów na miejscach zbrodni. W jakiś sposób jest powiązany z równolegle prowadzonym śledztwem. Misternie utkana intryga przenosi czytelnika co jakiś czas do przeszłości, która kładzie się cieniem na historii Norwegii w latach II wojny światowej. Pojawiają się kwestie eugeniki, jakże mocno popularnej wśród nazistów. Wytyczne pewnego Wiedeńskiego Bractwa funkcjonującego przed wybuchem II wojny światowej wpłyną bezpośrednio na współcześnie prowadzone przez Beiera i jego kolegów śledztwo. Niestety prawda okazuje się bardzo trudna do przełknięcia. Nie wolno jej upublicznić.

"Ideologia albo religia. Jaka właściwie była między nimi różnica?"

"Naśladowcy" to przerażająco prawdziwy thriller i kryminał zarazem. Wywołuje spektrum emocji. Jego autor skonstruował bardzo ambitną fabułę, umieścił w niej zróżnicowanych bohaterów, obdarzył ich prawdziwymi uczuciami oraz pozwolił im na wiarygodnie prowadzone dialogi. Ingar Johnsrud solidnie przedstawił ważne elementy pracy śledczych, utrzymał równe tempo powieści oraz parokrotnie postawił czytelnika przed niespodziewanym zwrotem akcji. Udała mu się również trudna sztuka utrzymania uwagi czytającego. Chociaż początkowo można się nieco zgubić wśród wielości postaci i nowych wątków, to jednak z czasem wszystko układa się w zupełnie klarowną całość. 
Powieść nie stroni od brutalności, sporo w niej makabrycznych szczegółów, tryskającej krwi, płynów ustrojowych i ogólnego szaleństwa. To zło i przemoc w czystej postaci, które przypominają nam, że w każdej chwili naszego życia możemy zostać postawieni w podobnej sytuacji. I to jest wyjątkowo przerażające. W powieści "Naśladowcy" widoczny jest ten szczególny kontrast występujący także w innych tytułach skandynawskiej literatury ostatnich lat. To przeciwieństwo między spokojnym, uporządkowanym i bezpiecznym życiem mieszkańców Skandynawii a bezdusznym działaniem sprawców przestępstw. I to również tych, które dokonywane są na wielką skalę. W pewnym momencie przypomniałam sobie wydarzenia sprzed paru lat, zamachy na norweskiej wyspie Utøya i w Oslo. Jest bowiem w powieści taki fragment, który wywołuje to smutne wspomnienie. 
Niestety rzeczywistość pisze scenariusze, które są równie przerażające jak te budowane tak pieczołowicie przez autorów powieści. Czy Ingar Johnsrud zdołał uchwycić nasze współczesne obawy związane z napędzającą się spiralą przemocy, niebezpiecznymi ideologiami i religijnymi fundamentalizmami, czy udało mu się zrobić to wiarygodnie? Uważam, że tak.
Pozostaje czekać na kontynuację historii o norweskim detektywie. "Naśladowcy" to pierwsza część w zapowiadanym przez autora cyklu: Fredrik Beier.



Tytuł: "Naśladowcy"
Autor: Ingar Johnsrud
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2016 /premiera 30 marca 2016 r./
Liczba stron: 528
e-book recenzencki

Za umożliwienie zrecenzowania powieści dziękuję Wydawnictwu:






4 komentarze:

  1. Polemizowałbym z Ingarem. Ideologia ma tworzyć nowego człowieka, religia odtwarza człowieka ze świętych ksiąg (koran, biblia, etc.). I dużo by mówić, ale każdy rozumny będzie wiedział, o co chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ale autor pozostawia pytanie otwartym. To dobry temat do przemyśleń. Ideologie mogą być destrukcyjne. Religie z założenia nie są, ale tu pojawia się kwestia wyznawców i niekiedy fanatyków, którzy potrafią "omotać" innych na tyle, by w imię religii przekraczać moralne granice.

      Usuń
    2. Ma Pani rację, natomiast patrzyć z najszerszej możliwej perspektywy, czyli definicyjnej, trudno dopatrywać się w religii destrukcyjności ideologicznej. Owszem, jest ona wykorzystywana jako CZYNNIK ideologii, natomiast sama w sobie stanowiła zagrożenie tylko i wyłącznie w okresie sprzed rewolucji przemysłowej. Później przyszedł kapitalizm, a wraz z nim przeciwstawny komunizm. Religia broni swoich wyznawców, a ideologia wymusza posłuszeństwo na wszystkich, pod groźbą najwyższej kary.

      Dla mnie osobiście religii i ideologii bardzo do siebie po drodze, bo fantastycznie się uzupełniają :)

      Usuń
    3. I to uzupełnianie się powinno być dla nas głównym wyznacznikiem w życiu :)

      Usuń