wtorek, lutego 21, 2017

Dlaczego George de Maurier nadal wzrusza? Recenzja powieści "Trilby. Iluzja miłości"


Literatura piękna ma swój niezaprzeczalny urok. Szczególnie w klasycznym wydaniu. Zawsze i wszędzie warto do niej wracać. Jednym z przykładów ponadczasowej literatury jest powieść, wydana po raz pierwszy w 1894 roku, czyli "Trilby. Iluzja miłości". Okrzyknięta jedną z najbardziej popularnych powieści swoich czasów, wielokrotnie była przenoszona na deski teatru i filmowana. Za sprawą wydawnictwa Replika możemy przekonać się, na czym polega fenomen bestselleru sprzed ponad stu lat, tym bardziej że powieść zawiera świetne rysunki autora. George de Maurier, który był uznanym rysownikiem magazynu "Punch" dodał jeszcze więcej czaru do swojej powieści. Dzięki temu łatwiej będzie nam przenieść się do epoki wiktoriańskiej - czasu ogromnych przemian i rewolucyjnych odkryć.


"Trilby. Iluzja miłości". Piękny tytuł, prawda? Słychać w nim dźwięki, bo cała powieść jest niczym muzyka. Można by rzec, że jest to hołd złożony artystom, pieśniarzom, dyrygentom i wszystkim muzykom. Jednocześnie jest w tej powieści pochwała francuskiej bohemy - środowiska artystycznego młodych ludzi, którzy oddani sztuce cieszyli się życiem, wspólnie się bawili i tworzyli dla samej przyjemności procesu twórczego. Trzech Anglików, dżentelmenów z krwi i kości, Taffy - alias Talbot Wynne, Sandy Laird z Cockpen i Mały Billee - to bohaterowie, których poczynania i drogę życiową śledzimy w powieści. Przy okazji mamy możliwość przyjrzenia się francuskiej Dzielnicy Łacińskiej, jej mieszkańcom, których George de Maurier sportretował w krytycznym zwierciadle. Życie Trzech Muszkieterów, jak określił ich pisarz i narrator w jednej osobie, oraz ich otoczenia jest dobrym pretekstem, by przedstawić poglądy wyznawane w okresie Fin de siècle, na przykład modny wówczas darwinizm. Koniec pewnej ery widoczny jest na kartach powieści, przede wszystkim, za sprawą charakterystyki dość mrocznej postaci Maestro Svengalego. To osobnik

 "wyglądający na Żyda, o wyrazistych rysach, ale złowieszczych"
grający cudownie na fortepianie, poruszający do żywego słuchaczy własnymi interpretacjami i wariacjami muzycznymi. Jednocześnie jest to człowiek nie znoszący sprzeciwu, złowrogi, pozbawiony jakichkolwiek skrupułów w dążeniu do celu, praktykujący mesmeryzm i hipnozę. Svengali uosabia wszelkie obawy związane z dziewiętnastowiecznym antysemityzmem. Współczesny czytelnik może poczuć się co najmniej nieswojo czytając kłopotliwe opisy dotyczące złowieszczych i nieczystych przedstawicieli narodu żydowskiego. A tak właśnie został przedstawiony szarlatan Svengali (i nie tylko on), do tego obsesyjnie zakochany w tytułowej bohaterce powieści.
I tym oto sposobem przechodzimy do najważniejszej kobiety, którą stworzył dla potrzeb swej opowieści George de Maurier, czyli Trilby O'Ferrall. Ta w połowie irlandzka dziewczyna, gryzetka, pracująca w Paryżu jako modelka i praczka, posiadała niezwykły dar - bogaty i głęboki głos. Tak zachwycający i obezwładniający, że nikt nie miał prawa mu się oprzeć. 

Tragiczna historia Trilby, szczerej i prostodusznej dziewczyny, nieszczęśliwie zakochanej i wykorzystanej przez powodowanego chorobliwą namiętnością starszego mężczyznę to fascynująca opowieść o świecie sprzed ponad stu lat. Fabuła powieści obejmuje, przede wszystkim, lata pięćdziesiąte XIX wieku, przybliża nam - współczesnym czytelnikom, i to bardzo sugestywnie, sposób życia ówczesnych ludzi, przywołuje czar Paryża, spacery do Lasku Bulońskiego, urok londyńskiej mgły, fascynację talentem wokalnym takich ówczesnych sław, jak Marietta Alboni czy Adelina Patti.
Autor powieści podobno lubił poznawać różne języki, dlatego lektura "Trilby" to prawdziwa uczta dla wielbicieli słowa pisanego. Narracja jest płynna, ale bardzo rozbudowana, w powieści występuje mnóstwo dygresji, osobistych wtrąceń pisarza, który w ten sposób nawiązuje bliski kontakt z czytelnikiem. Ponadto znajdziemy tutaj oryginalne teksty wielu popularnych piosenek, przyśpiewek, starych kołysanek, takich jak "Au clair de la lune". Interpretacja tej piosneczki przywołała moje wspomnienia związane z nauką języka francuskiego. To właśnie "Mon ami Pierrot" utkwił w mej pamięci na zawsze.
George de Maurier podzielił się z czytelnikami także fragmentami swoich wierszy. Jeden z nich kończy tragiczną opowieść o Trilby, wyrażając stosunek autora do życia:
Trochę pracy, ciut zabawy
Byśmy żyć mogli - radując się dniem!
Odrobina ciepła, odrobina światła
Obdarowani miłością - na dobranoc!
Trochę zabawy, by mniej było smutków
Każdego dnia - i następnego!
Nieco wiary, że gdy zemrzemy
Zbierzemy plon! I stąd - żegnajcie!
To wszystko, w połączeniu z wizualną stroną powieści (wspomniane wcześniej rysunki autora), przydaje smaku powieści "Trilby. Iluzja miłości", którą szczerze polecam Waszej uwadze.


Tytuł: "Trilby. Iluzja miłości"
Autor: George de Maurier
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 368

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu 


2 komentarze:

  1. Zjawiskowo okładka i pięknie brzmiący tytuł, już te dwa elementy zachęcają, aby przeczytać tę książkę, a po lekturze Twojej pięknej recenzji Beatko, nie mam wątpliwości, że z przyjemnością sięgnę po ten tytuł :). Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko kochana, jestem przekonana, że ta powieść spodoba Ci się na pewno :) I kolejny raz podziękuję pięknie za miłe słowa od Ciebie.

      Usuń