wtorek, maja 23, 2017

Prosta historia zwykłego człowieka, czyli recenzja powieści "Całe życie" Roberta Seethalera. Przed premierą!


Najpiękniejsze w literaturze jest to, że co jakiś czas możemy natknąć się na szlachetny kamień. Subtelną, łagodną i pięknie napisaną książkę, która zapada w pamięć. Taką okazała się powieść Roberta Seethalera "Całe życie".
Minimalistyczna historia prostego człowieka, który "przeżył dzieciństwo, wojnę i lawinę". Tylko tyle, czy może aż tyle? Tuż przed premierą proponuję poświęcić jej nieco uwagi.

Czym jest "Całe życie"? Przede wszystkim krótką formą literacką - rodzajem oszczędnej prozy, która przedstawia życie zwykłego człowieka. W powieści towarzyszymy bohaterowi Andreasowi Eggerowi, wraz z nim przeżywamy ważne wydarzenia XX wieku, na naszych oczach buduje się nowoczesny świat, ale to wszystko rozgrywa się gdzieś pomiędzy wierszami. Istotą powieści jest bowiem to jak Andreas - samotny kaleka - radzi sobie z odpryskami wielkiej historii, bezpardonowo rzucającej mu kłody pod nogi.

Pewnego dnia, na przełomie XIX i XX wieku mały Egger przybywa do niewielkiej alpejskiej wioski, trafia pod wątpliwą opiekę wuja - mrukliwego, brutalnego i chciwego bauera, który nie skąpi czterolatkowi razów, zmuszając go do pracy ponad siły. Przełom następuje po osiągnięciu przez chłopca pełnoletności. Wówczas, w dość dramatycznych okolicznościach, opuszcza on gospodarstwo krewnego i zaczyna życie na własny rachunek. Nie jest to życie usłane różami. Wręcz przeciwnie - jest to raczej marna egzystencja. Ale nawet ten milczący i zamknięty na świat bohater będzie mógł zaznać małe chwile szczęścia. Spotka prawdziwą miłość. Romans między prostym robotnikiem i pokojówką jest wzruszający i piękny w swej prostocie. Życie jednak jest nieprzewidywalne i czyha z pakietem bólu i cierpienia. Los zabiera ukochaną żonę i... wszystko toczy się dalej. Andreas Egger wkracza na kolejne etapy życia. Zmienia się na oczach czytelnika. Poszukuje swojego miejsca na ziemi. 


Jego całym światem są góry. Piękne, majestatyczne i niezwykle groźne. W swej wielkości pozwoliły mu przeżyć, urzekły nieskończonością, wytyczyły szlak ku spotkaniu z Zimną Panią o twarzy ukochanej zmarłej żony Marie. 

"Całe życie" to opowieść o ludzkiej wędrówce, mniej lub bardziej istotnych epizodach, które wpływają na nasze życie. Każdy z nas ma swoje, niepowtarzalne, z czasem ulotne chwile. Mamy marzenia, pomysły. Niektóre są nam dane, inne odebrane, jeszcze inne poza naszym zasięgiem. Jedno jest pewne - chcemy żyć. Niezależnie od przeciwności, okropności wojen, rewolucji i drapieżnego postępu.

Przyjemność z czytania "Całego życia" polega na tym, że możemy delektować się spokojem, który odróżnia tę powieść od innych. Jest on widoczny w języku, sposobie opowiadania o wszystkich zdarzeniach. Autor nie czyni różnicy w prezentacji okropności wojny, pobytu w radzieckim obozie jenieckim, zejściu dudniącej śmiercionośnej lawiny czy śmierci i pogrzebów bohaterów powieści. Wszystko układa się niczym obraz w kalejdoskopie. Cała magia polega na tym, że co pewien czas tym obrazem należy poruszyć. Poruszycielem może być historia, nieuchronność zmian, a także my sami, którzy dojrzewamy i zmieniamy się na każdym etapie naszego życia.

Życie Andreasa Eggera było proste. To siedem dekad, które wniosły kilka ważnych epizodów w jego świat. Pozostał człowiekiem skromnym i dotkniętym samotnością, która nie jest niczym złym. Dała mu poczucie wolności, a w połączeniu z wędrówkami po górach stanowiłą istotę jego życia - całego życia.

"Całe życie" to książka o życiu i śmierci, o korowodzie, w którym kroczy każdy z nas, o upływie czasu, zmienności fortuny, która wybiera sobie nas za cel. Czasem strzeli zgodnie z naszymi oczekiwaniami, czasem zaś "trafi kulą w płot". Co pozostaje człowiekowi? 
Andreas Egger żył w zgodzie z naturą, nie skarżył się, brał to, co los mu dawał. Może to jest najwłaściwsza odpowiedź na postawione pytanie?

Powieść Roberta Seethalera jest prosta, refleksyjna i zupełnie zwyczajna. Tak zwyczajna jak "Całe życie" jej bohatera, który w zwyczajności potrafił odnaleźć sens i poczucie spełnienia. 

"Nie potrafił sobie przypomnieć, skąd pochodzi, koniec końców nie wiedział też dokąd zmierza. Jednak mógł bez żalu spoglądać na czas między tymi punktami, na swoje życie, z raptownym śmiechem i jednym wielkim zdumieniem".
Wszystkim czytelnikom życzę dobrych chwil zdumienia nad lekturą "Całego życia". Polecam!


Tytuł: "Małe życie"
Autor: Robert Seethaler
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2017 /premiera 24 maja/
Liczba stron: przed korektą 172 /egzemplarz finalny 184/
egzemplarz: recenzencki 

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz