sobota, czerwca 02, 2018

Coś się kończy, coś się zaczyna, czyli recenzja powieści Edyty Świętek "Powiew ciepłego wiatru".


Lektura ostatniego tomu sagi Spacer Aleją Róż, zatytułowanego "Powiew ciepłego wiatru" autorstwa Edyty Świętek to nie tylko pożegnanie z bohaterami powieści, to również swoiste pożegnanie z dzieciństwem i wczesną młodością, co z pewnością odczują czytelnicy z pokolenia urodzonego w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku. "Powiew ciepłego wiatru" stanowi doskonałe zamknięcie historii opowiedzianej przez autorkę, obejmującej czas od burzliwej końcówki lat siedemdziesiątych, poprzez trudne lata stanu wojennego aż po kres PRL, co przywykliśmy określać upadkiem komunizmu.

Istotą fenomenu sagi Spacer Aleją Róż jest, moim zdaniem, fakt osadzenia fabuły i bohaterów powieści w czasach, które wielu z nas wciąż pamięta. Począwszy od pierwszych lat powojennych, przez uczestnictwo w budowaniu nowej, choć nie w pełni wolnej ojczyzny, aż po lata trudności związanych z okrzepnięciem władzy komunistycznej w Polsce. Przy czym autorce udało się sprawnie i precyzyjnie połączyć kwestie obyczajowe z historią i wydarzeniami, którymi żyli obywatele Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. "Powiew ciepłego wiatru" - zwieńczający cykl powieści Edyty Świętek o mieszkańcach Nowej Huty, uwikłanych w wiele znaczących wydarzeń historycznych, to lektura, która zabrała mnie w czasy mojego dzieciństwa. Ileż spraw pamiętałam, jak wiele z nich udało się przedstawić autorce powieści z perspektywy dziecka, którym właśnie wtedy byłam. Pamięć o dziecięcych marzeniach zaklętych choćby w pachnących gumą Donald niewielkich historyjkach obrazkowych, smak wyrobów czekoladopodobnych, wody z saturatora, wspólne zabawy z innymi dziećmi przy osiedlowym trzepaku, czy kłopoty dorosłych, o których szeptano ze strachem przed działaniami władz państwowych. Wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia...
Edyta Świętek znalazła pudełko z napisem pamięć, do którego włożyła i pięknie opisała ciekawe i trudne losy wielopokoleniowych rodzin Pawłowskich i Szymczaków - stanowiących kwintesencję wspomnień tak wielu z nas. Udało jej się doskonale zachować równowagę pomiędzy fikcją a prawdą historyczną. "Powiew ciepłego wiatru", jak i całą sagę Spacer Aleją Róż, uważam za jedną z ciekawszych powieści poświęconych codzienności mieszkańców ludowej ojczyzny. 
Z historycznego punktu widzenia nie mam wobec powieści żadnych zastrzeżeń. Podobnie jak w sferze fabularnej i fikcyjnej. Z przyjemnością śledziłam losy nowych pokoleń literackich rodzin żyjących na co dzień w Nowej Hucie i w okolicach Krakowa, jak również tych, którzy wspominali swoją młodość i z żalem myśleli o nieuchronnej starości. Co im pozostało? Czego potrzebowali do szczęścia? Chyba tylko jednego: życia w spokoju, w otoczeniu ukochanej rodziny, bo tylko to mogło ustrzec ich przed niebezpieczeństwami jakie niosła z sobą nowa rzeczywistość. Upadek PRL, na nowo budująca się demokracja, zachłyśnięcie się Zachodem, to sprawy, którymi żyli obecni pięćdziesięciolatkowie. Czy spełnili swoje marzenia? Czy tak wyobrażali sobie swoje miejsce w nowym, wolnym od przemocy służ bezpieczeństwa świecie? Każdy z nas może odpowiedzieć sobie na to pytanie, a bohaterowie powieści "Powiew ciepłego wiatru" poczuli nadzieję na przyszłość, zrozumieli też jedno:

"Życie trzeba smakować na co dzień, bo człowiek nie wie, ile mu go jeszcze zostało"
Podobnie jak w przypadku poprzednich części sagi Spacer Aleją Róż, w ostatnim tomie ponownie mamy do czynienia z emocjonującymi wydarzeniami w życiu bohaterów, niektóre z nich potrafią wycisnąć niejedną łzę wzruszenia. Jak to w życiu, są radości i smutki dnia codziennego. Niektórzy odchodzą, inni przybywają na świat. Wszyscy mają swoje wyobrażenia o życiu. Jednym się udaje odnieść sukces, inni tracą wszystko. Bohaterowie zakochują się, czasem wracają do dawnej miłości, szukają wrażeń, angażują się w niebezpieczne związki wydarzenia, lub stoją z boku i przyglądają się, co przyniesie im koło zamachowe historii. 

Mieszkańcy Nowej Huty w końcu mogą pozbyć się nieproszonego spacerowicza z Alei Róż. Dwadzieścia dziewięć lat temu z Nowej Huty zniknął pomnik Lenina. 10 grudnia 1989 r., po protestach organizowanych przez Federację Młodzieży Walczącej, został on zdemontowany. To jedno z ważniejszych wydarzeń historycznych, wokół których zbudowana została fabuła powieści "Powiew ciepłego wiatru". Dla mieszkańców Nowej Huty jedno z najbardziej symbolicznych, zwieńczających ich wieloletnie zmagania o wolność i suwerenność. Udało się to, czego nie osiągnięto w wyniku próby wysadzenia pomnika 18 kwietnia 1989 r. Po detonacji materiału wybuchowego wódz rewolucji sowieckiej stracił jedynie kamienną piętę. Nigdy nie znaleziono sprawców tego "zamachu". Wiele osób do dzisiaj uważa, że była to prowokacja ze strony służb bezpieczeństwa, które w ten sposób chciały zmienić program pierwszej wizyty papieża Polaka do ojczyzny. 
"Powiew ciepłego wiatru" wieńczy dzieło Edyty Świętek poświęcone mieszkańcom Nowej Huty. Kończy się pewna epoka. Zaczyna się czas wypełniony nadzieją. Wszystkim, którzy jeszcze nie mieli okazji przeczytać powieści z cyklu Spacer Aleją Róż, polecam uwadze wszystkie powieści. To dobra okazja, aby zapoznać się z naszą rodzimą historią, która odciskała swoje piętno na życiu wielu polskich rodzin, takich jak bohaterowie powieści: Pawłowscy i Szymczakowie. 
Polecam Państwu gorąco ich historię.

Tytuł: "Powiew ciepłego wiatru", cykl: "Spacer Aleją Róż", tom 5
Autor: Edyta Świętek
Liczba stron: 496
Rok wydania" 2018
Wydawnictwo: Replika




4 komentarze:

  1. Mam 4 tomy i z czytaniem czekam na 5.Jeśli nie wygram to kupie.Wydaje mi sie to coś na wzór "Domu" serialowego.Może kiedyś w przyszłości Pani Edytka doczeka sie ekranizacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie dziękuję za miłe słowa. Życzę wielu przyjemnych chwil spędzonych z książką w dłoni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To były bardzo dobre chwile spędzone z całą serią :) Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń