niedziela, lutego 21, 2016

Inspektor Braun ponownie w Wejherowie. Recenzja "Fotografii" Piotra Schmandta.


Z przyjemnością sięgnęłam po kolejny tom cyklu kryminalnego "Sprawy inspektora Brauna". Wiedziałam bowiem czego mam się spodziewać i wchodząc do świata wykreowanego przez Piotra Schmandta czułam się  jak u siebie w domu (jakkolwiek to zabrzmi w obliczu opisywanych  zbrodni sprzed ponad stu lat). "Fotografia" to drugi tom serii kryminałów retro, którego akcja toczy się w Wejherowie na początku XX wieku.


W poprzedniej powieści "Pruska zagadka", w której mamy możliwość poznania młodego inspektora policji berlińskiej przy pracy i śledzenia również jego sytuacji osobistej zakończonej wyjątkowo romantycznie, pisarz w umiejętny sposób osadził fikcyjne wydarzenia w historii ziem Pomorza Wschodniego. To właśnie atmosfera panująca w regencji gdańskiej państwa pruskiego, klimat Wejherowa roku 1901 sprawiły, że bardzo chciałam przenieść się ponownie do tego, minionego już, świata. Piotr Schmandt, z wykształcenia polonista i teolog, mający wiele pasji, bardzo umiejętnie przeniósł swoje zainteresowania do powieści, która daje świadectwo minionej epoce.
Powieść "Fotografia" kontynuuje ten zamysł. Tym razem, po pięciu latach od opisywanych wcześniej wydarzeń, młody inspektor Ignaz Braun ponownie zjawia się w Wejherowie. Przyjeżdża prywatnie i nie spodziewa się, że małe miasteczko znowu postawi przed nim zagadkę do wyjaśnienia. Elegancki i szarmancki mężczyzna o filozoficznych inklinacjach zauważa wówczas:

"Właśnie, czasy rozwoju...W każdej dziedzinie. Jedynie człowiek zdawał się pozostawać niezmienny. Jego namiętności, nadzieje i skłonności do zbrodni".
Owa zbrodnia pojawia się w małomiasteczkowej scenerii dość szybko. Sam inspektor zdążył nawet poznać osobę zamordowanego. Po pewnym typowym przyjęciu zorganizowanym w domu jednej z mieszkanek Wejherowa zostaje znalezione ciało starszego i poważanego w miasteczku fotografa. Wydaje się, że będzie to stosunkowo prosta sprawa. Ignaz Braun, który ma na koncie wiele wyjaśnionych z sukcesem zbrodni (ponownie autor powieści podsuwa nam różne sprawy kryminalne, których część ma potwierdzenie w historii) zakłada, że śledztwo potrwa kilka dni i w chwale wróci do Berlina. Niestety, brak jasno określonego motywu zbrodni, utrudnia szybkie zakończenie sprawy. Duża część powieści skupia się więc na poszukiwaniu odpowiedzi, nie tyle kto zabił, ale przede wszystkim dlaczego? Policjant i jego współpracownicy (których znamy z wcześniejszej powieści) przesłuchują uczestników wspomnianego wcześniej przyjęcia. Rozmowy prowadzone są w gmachu wejherowskiej policji oraz w domach miejscowej śmietanki towarzyskiej czy pokojach hotelowych osób przyjezdnych. Śledztwo mozolne i szczegółowe uzupełniają fragmenty powieści poświęcone, między innymi sztuce fotografii z początku dwudziestego stulecia. Zaglądamy do atelier zamordowanego fotografa, przyglądamy się ambrotypom, dagerotypom (w owym czasie traktowane już jako przeżytek) i pięknym, misternie wykonanym, medalionom. Nie zabrakło w powieści spacerów uliczkami Wejherowa, które wiodą do słynnej Kalwarii lub na ewangelicki cmentarz. Podobnie jak poprzednio, nie brak klimatu dawnych lat, powolnego rytmu życia miejscowej społeczności, która w wyniku nieoczekiwanej zbrodni rozpala umysły i ludzkie namiętności. 

Prowadzący żmudne śledztwo inspektor, który momentami odczuwa ogromną frustrację, spotyka się z bardzo różnymi i ciekawymi postaciami. Dzięki temu czytelnik może, w jakimś stopniu, wyobrazić sobie ludzi żyjących w minionej epoce, ich sposób myślenia, obawy, radości, zachowania ograniczone przez liczne konwenanse.
Skomplikowane ludzkie charaktery z pewnością nie pozwalają na jednoznaczne i szybkie określenie sprawcy i jego motywu. Tym bardziej że w pewnym momencie na scenie pojawia się kilkoro uczestników smutnego wydarzenia, którzy winę biorą na siebie. I jak tu dokonać rozstrzygającego wyboru? Można nawet sięgnąć po "Praktyczny podręcznik do przeprowadzania hipnozy" Zygmunta Freuda i oczekiwać odpowiedzi. Jeśli to nie pomoże warto wybrać się na sopockie molo i tam w miłej atmosferze oddać się rozmyślaniom, albo zwyczajnie konsumpcji pysznych torcików migdałowych. Rozwiązanie na pewno się pojawi. 
Powieść "Fotografia" czytałam z ciekawością i sympatią, ponieważ dzięki niej udało mi się ponownie odbyć podróż w czasie do ludzi ze starych fotografii. Piotr Schmandt opisał ich historię. Tło historyczne i pieczołowicie odtworzone detale związane z obyczajowością lat minionych są świetnym przyczynkiem do poznawania przeszłości. Kryminalna zagadka tego kryminału retro to interesujący dodatek do smakowania historii. Powinien się spodobać tym, którzy lubią niespieszną akcję i atmosferę prowincji. 
Żałuję, że "Fotografia" była krótsza niemal o połowę od poprzedniej powieści w cyklu. Na szczęście autor napisał jeszcze jedną historię o sprawach inspektora z Berlina, pt. "Fabryka Pokory". Nie pozostaje więc nic innego jak tylko wsiąść do pociągu kolei żelaznej i po raz kolejny odwiedzić mieszkańców Wejherowa.

Tytuł: "Fotografia"
Autor: Piotr Schmandt
Wydawnictwo: Wydawnictwo Oficynka
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 324
seria: sprawy inspektora Brauna

Za książkę do recenzji dziękuję Wydawnictwu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz