wtorek, marca 22, 2016

Z pewnym dziennikarzem na tropie na tajemnic. Recenzja "Ornatu z krwi" Krzysztofa Beśki.



Lubię poznawać książki polskich autorów. To wspaniała przygoda, ponieważ mogę dzięki temu znaleźć się w miejscach, do których jeszcze nie dotarłam. Poza tym zdarza się, że udaje mi się nawiązać kontakt z pisarzem, a to już jest naprawdę bezcenne. Nie lubię jednak, gdy porównuje się autorów do innych, być może bardziej znanych na całym świecie.

Rozumiem, że tym kierują się współczesne działania promocyjne i reklama powinna dotrzeć do jak największej liczby osób. Takie są prawa rynku. Najbardziej popularnymi ikonami literatury, do których odwołują się słynne portale książkowe są chyba dwa nazwiska: Dan Brown i Stephen King. I takie odniesienie znalazłam w związku z powieścią "Ornat z krwi", którą napisał Krzysztof Beśka. Zbuntowałam się na wstępie, ponieważ uważam, że każdy autor jest inny i pisze po swojemu. W każdym razie Krzysztof Beśka został ogłoszony polskim Danem Brownem. Nieco to ryzykowne. Oczywiście, zanim wyda się taki osąd warto przeczytać książkę.
"Ornat z krwi" to powieść łącząca kilka gatunków literackich. Jest po części kryminałem, thrillerem i powieścią historyczną. Właściwie jest w niej wszystko, co obecnie jest pożądane w literaturze popularnej. Praktycznie każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Pewne jest, że Krzysztof Beśka napisał ciekawą historię i przy okazji opowiedział coś ważnego o współczesnym świecie. Jak to zrobił? 
Powołał do życia bohaterów i wplątał ich w historię, która dała mu sposobność wykazać się wiedzą na temat początków polskiego chrześcijaństwa oraz umożliwiła zainteresowanie czytelników ciekawymi miejscami, które znajdują się na północno - wschodnim obszarze naszego kraju. Krzysztof Beśka jest pisarzem i dziennikarzem, który urodził się w Mrągowie, studiował w Olsztynie i związany jest z Warmią i Mazurami.

Autor: Krzysztof Beśka
Główny bohater powieści również jest dziennikarzem mieszkającym i pracującym w Warszawie. Poznajemy go w momencie, gdy próbuje relaksować się na plaży Krynicy Morskiej. Jednak Tomasz Horn nie potrafi oddać się zupełnej beztrosce, która go męczy. Postanawia wrócić do pracy. Zbiera swoje rzeczy, wsiada do auta i rusza w drogę, tzw. Berlinką (niedokończoną przedwojenną autostradą, która miała łączyć Berlin z Królewcem). Na odcinku drogi S - 22 dochodzi do stłuczki samochodowej i Tomasz Horn poznaje Ewę Rimmel, która od tego momentu będzie mu towarzyszyć we wszystkich zaplanowanych przez pisarza kłopotach. A jest ich naprawdę sporo. Tajemnicze stanowiska archeologiczne w kościołach, mroczne zabójstwa księży, porwania, akcje służb specjalnych, działalność ogarniętego obłędem przywódcy sekty, w tle nabrzmiała sytuacja konfliktowa w Obwodzie kaliningradzkim i istnienie Konfraterni Złamanej Włóczni. Wszystko to zaś zostało okraszone odniesieniami do historii związanej z terenami północno - wschodniej Polski. Fragmenty powieści, które przedstawiają różne wydarzenia historyczne, takie jak misja chrystianizacyjna biskupa Wojciecha wśród pogańskich Prusów, udany, ale owiany tajemnicą zamach na wielkiego mistrza krzyżackiego Wernera von Orseln czy działalność Andrzeja Kopernika, uważam za ciekawe. Wydaje mi się jednak, że powiązanie wszystkich historycznych retrospekcji nie było do końca płynne. Z czasem można się do tego przyzwyczaić (powieść liczy niemal 600 stron), ale wolałabym, gdyby te przeniesienia akcji w czasie wyglądały naturalniej. Czasem miałam wrażenie, że autor za wszelką cenę chciał podzielić się z czytelnikiem, skądinąd interesującymi, wątkami historii Polski. Jest to oczywiście moje subiektywne wrażenie. 

W książce "Ornat z krwi" dzieje się bardzo dużo. Akcja porusza się do przodu szybko i sprawnie za sprawą krótkich rozdziałów, które najczęściej kończą się jakimś mocnym uderzeniem, co oczywiście tylko podnosi stopień zainteresowania dalszymi losami bohaterów. Ponadto autor zastosował dość ciekawy zabieg i w niektórych tytułach rozdziałów dodał informacje o szerokości i długości geograficznej opisywanego miejsca. Dzięki temu wiemy, gdzie konkretnie znajdujemy się w danym momencie powieści. Szczególnie to istotne, gdy bohaterowie przemieszczają się po wodach Bałtyku.
Oczywiście dowiemy się tego, jeśli sprawdzimy to sobie na mapie.
Czy znalazłam te reklamowane odniesienia do twórczości Dana Browna? Trochę tak. Chyba najbliżej tej powieści do "Kodu Leonarda da Vinci". Tematyka religijna, tajemnica, która miałaby wstrząsnąć chrześcijańską Polską, ukryte stowarzyszenie z charyzmatycznym Pasterzem mogą wywoływać podobne skojarzenia. Akcja prowadzona w filmowym stylu i bohater, któremu towarzyszy piękna kobieta to kolejne podobieństwa.
W "Ornacie z krwi" zabrakło mi emocjonujących zagadek do rozwiązania, było ich za mało. A zapowiadana od początku wielka tajemnica okazała się całkiem prozaicznym, choć z pewnością mocno wybuchowym zakończeniem. 
Mimo wszystko powieść Krzysztofa Beśki czyta się dobrze, jej język nie jest skomplikowany, fabuła zaciekawia i może się spodobać. Mnie jednak najbardziej urzekła część powieści, w której autor przedstawił swoją wizję wydarzeń historycznych owianych legendą, niewyjaśnionych  do końca. Uczynił to w sposób szczegółowy i doceniam jego przygotowanie do napisania tych historii. Jeśli dzięki temu zachęci czytelników do samodzielnych i pogłębionych poszukiwań informacji na poruszone w powieści tematy, na pewno będzie to jego sukcesem.
"Ornat z krwi" to pierwsza część zapowiadanej przez autora serii przygód z dziennikarzem Tomaszem Hornem w roli głównej. Druga powieść "Krypta Hindenburga" została wydana w 2015 roku. Wkrótce będę mogła przekazać swoje wrażenia z jej lektury.

Tytuł: "Ornat z krwi"
Autor: Krzysztof Beśka
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 580

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz