sobota, lutego 11, 2017

Fredrik Beier sięga dna, czyli recenzja "Straceńców" Ingara Johnsruda. Przed premierą!


Rok temu poznałam Fredrika Beiera - ekscentrycznego policjanta z Oslo, człowieka o smutnej  i mrocznej przeszłości oraz skomplikowanych relacjach zawodowych. Moje spotkanie z norweskim detektywem zawdzięczałam lekturze powieści Ingara Johnsruda "Naśladowcy". Postanowiłam wówczas, że uważnie będę śledzić koleje pisarskiej kariery autora, który zapewnił mi spektrum wrażeń i emocji. I oto dzisiaj mogę podzielić się najświeższymi spostrzeżeniami o nowej książce Ingara Johnsruda "Straceńcy", czyli drugiej części cyklu: Fredrik Beier.

Przede wszystkim należy podkreślić, że "Straceńcy" to ambitna i wielowątkowa powieść, która doskonale wpisuje się w znane i wypróbowane schematy wykorzystywane w literaturze  przez skandynawskich autorów, takich jak Jo Nesbø, Stieg Larsson czy Håkan Nesser. Jednocześnie jest przykładem powieści przeznaczonej dla wymagających czytelników, którzy nie stronią od wyzwań jakie niesie przemoc i śmierć, a te Ingar Johnsrud przedstawia wyjątkowo drobiazgowo i w bardzo ciężki męski sposób. Można pokusić się o stwierdzenie, że pisarz - dziennikarz ma dar odkrywania najbardziej mrocznych zakamarków ludzkiego umysłu. Jego spojrzenie jest ponure, ale rzetelne i zmuszające do przemyśleń na temat kondycji współczesnych społeczeństw, niepozbawionych lęków i codziennych frustracji. 
Co stanowi o oryginalności prozy Ingara Johnsruda? Z pewnością są to bohaterowie powieści  -skonstruowani niejednoznacznie, mający swoje słabości, przeżywający osobiste dramaty z wszystkimi konsekwencjami jakie przygotował im los. Podobno

"życie daje nam tylko tyle, ile jesteśmy w stanie udźwignąć".
Jednak wydaje się, że Fredrik Beier, jego policyjny partner Andreas Figueras oraz detektyw Kafa Iqbal obarczeni zostali wyjątkowym ciężarem, którego "zwykły" człowiek nie byłby w stanie udźwignąć. Zmagania z własnymi demonami, które prowadzą na krawędź samobójstwa, psychiczna destabilizacja, fizyczne słabości, popełniane błędy -  to tylko niektóre z cech jakimi charakteryzują się pracownicy policji w Oslo. Narażeni na małostkowe zachowania aroganckich kolegów, stres codziennej pracy oraz presję czasu podczas skomplikowanego dochodzenia ukazują możliwości ludzkiego organizmu, które, jak się okazuje, często są w stanie przekroczyć wszelkie granice.

Policyjne śledztwo dotyczy serii makabrycznych zbrodni dokonywanych w różnych częściach norweskiej stolicy. Kolejne przestępstwa napędzają drobiazgowo skonstruowaną intrygę, która wiedzie do następnych niewiadomych i tajemnicy, która nie powinna w ogóle ujrzeć światła dziennego, do zagrożenia, wobec którego każdy rząd czy najbardziej wpływowy polityk pozostają bezradni. Współczesny obraz Norwegii został skonfrontowany z niezbyt odległą historią XX wieku, kiedy świat po upadku imperium ZSRR musiał stawić czoła nowym politycznym wyzwaniom. Na scenę wkroczyły międzynarodowe wywiady i służby specjalne, w nowej rzeczywistości zmagające się z mroźnymi podmuchami wiatru ze Wschodu. Co przyniosły nam wszystkim owe zmagania? Kolejne zagrożenia, wyreżyserowane przez ludzi owładniętych poczuciem zemsty, których możemy spotkać na naszej drodze, bo mieszkają obok nas, robią zakupy w osiedlowym sklepiku czy siedzą na widowni podczas popularnego koncertu.

"Straceńcy" Ingara Johnsruda nie są powieścią dla każdego. Czytelnik musi wykazać się nie lada odpornością na okrutną, skrajną i naturalistycznie ukazywaną przemoc. Autor ze Skandynawii potrafi pisać o niej ponuro, wprowadza nastrój bezgranicznego strachu, skrajnej rozpaczy i smutku. Jednocześnie każdy szczegół opisywanej przestrzeni, dynamiczne sceny i nieprzewidywalne zwroty akcji sprawiają, że trudno jest się oderwać od tej mrocznej lektury.

Ingar Johnsrud pozwala nam przeżyć chwile grozy i zmierzyć się z sytuacjami, które zmuszają do podejmowania decyzji niekiedy na granicy prawa. Jego "Straceńcy" mają wiele powodów do zemsty, przemocy i niekontrolowanej wściekłości. Ale potrafią też kochać i troszczyć się o bliskich na swój pokrętny sposób. Dokonują różnych wyborów, bo każdy z nas robi to codziennie, nie tylko w ekstremalnych warunkach.

Powieść została napisana wiarygodnie i uczciwie. Postaci są zróżnicowane i pełne ekspresji. Wątki fabularne połączone zostały w sposób logiczny. Historia toczy się w dobrym tempie. Świat zbrodni, współczesne zagrożenia bioterrorystyczne i ludzkie konflikty zostały świetnie zrównoważone. Całość zapewnia czytelnikowi intensywne i niezapomniane wrażenia. Ponadto odnajdziemy w niej kontynuację wielu wątków występujących w pierwszej części serii stworzonej przez Ingara Johnsruda. Dzięki temu możemy zrozumieć niektóre zachowania bohaterów, a także motywacje  ich aktualnych działań.

Po lekturze "Straceńców" z pewnością będę oczekiwała kolejnej powieści w zaplanowanej przez Johnsruda trylogii o Fredriku Beierze. Jeśli nie czytaliście poprzedniej części - warto zapoznać się z "Naśladowcami"
Obie książki nie pozostawią nikogo obojętnym na ślady zbrodni, ludzkie dramaty i tajemnice, które nigdy nie powinny zostać upublicznione. Dla miłośników skandynawskich powieści z gatunku nordic - noir są to pozycje obowiązkowe.

Oficjalna polska premiera "Straceńców" już za parę dni, 15 lutego 2017 r.


A ja, zaintrygowana zakończeniem powieści, już czekam na kolejne spotkanie z Fredrikiem i... Iqbal. Myślę, że teraz to właśnie ona będzie grała pierwsze skrzypce w tym oryginalnym detektywistycznym duecie.

Tytuł: "Straceńcy"
Autor: Ingar Johnsrud
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2017 /15 lutego/
Liczba stron: 568
egzemplarz: e-book recenzyjny

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz