sobota, marca 25, 2017

O Nowej to Hucie melodia, czyli recenzja powieści "Cień burzowych chmur" Edyty Świętek.


Jest taki serial telewizyjny, do którego lubię wracać co pewien czas. To "Dom" w reżyserii Jana Łomnickiego. Można powiedzieć, że towarzyszył memu dorastaniu. Lubię w nim atmosferę pierwszych powojennych lat w Warszawie, ciekawe losy ludzi, umiejętnie ukazane odniesienia historyczne. Nie sądziłam, że uda mi się odnaleźć podobny koloryt w powieści, którą niedawno mi polecono, tym bardziej że twórczość autorki nie była mi dotąd znana. Pierwsze strony powieści "Cień burzowych chmur" Edyty Świętek sprawiły, że zupełnie zapomniałam o rzeczywistości. Chciałam tylko poznać losy bohaterów pięknie opowiedzianej historii z czasów wczesnego PRL-u.

"Cień burzowych chmur" to pierwszy tom z cyklu Spacer Aleją Róż. Zapowiedziano pięciotomową sagę o losach rodziny wywodzącej się z fikcyjnej małopolskiej wsi. Jeśli kolejne książki będą trzymały tak dobry poziom jak pierwsza, z przyjemnością dodam je do kolekcji moich ulubionych powieści.
Edyta Świętek przez dwadzieścia lat mieszkała w Nowej Hucie, najmłodszej dzielnicy Krakowa. W niej się wychowała i spędziła dużą część swojego życia. Sentyment i wspomnienia związane z miejscem zamieszkania przełożyła na papier. Tchnęła życie w bohaterów opowieści, aby następnie zaprosić nas wszystkich na spacer główną arterią największej dzielnicy Krakowa.

Rozpoczęła mocnym uderzeniem w prologu, sygnalizując akt zemsty dokonany w odwecie za krzywdy i zbrodnie. Jeszcze nie wiemy, kto jest kim w powieści, ale czujemy, że może chodzić o ważne sprawy z przeszłości, które odcisnęły piętno na bohaterach.

I poznajemy jednego z nich, tego najważniejszego - Bronka Szymczaka, zamożnego chłopa ze wsi Pawlice. Młody mężczyzna, troszcząc się o najbliższych, stara się utrzymać ziemię po ojcu, zapewnić bezpieczeństwo i dobre życie matce i rodzeństwu w trudnych latach po zakończeniu II wojny światowej. Szybko przekonuje się, że z nową komunistyczną władzą nie będzie mu po drodze. W wyniku konfliktu z miejscowym zwolennikiem powojennej reformy rolnej rodzina Szymczaków zostaje pozbawiona większości gruntów, a Bronek musi opuścić wieś, żeby uniknąć więzienia i zemsty zachłannego sąsiada.
Szukając drogi wyjścia z trudnej sytuacji Bronisław Szymczak decyduje się wyjechać do pracy przy budowie Nowej Huty. I tak oto z chłopa mającego aspiracje do życia wzorowanego na przedwojennym ziemiaństwie staje się robotnikiem, którego nowy system próbuje ukształtować na modłę radzieckiego człowieka.
Tutaj wkraczamy na drogę do osiągnięcia socjalistycznego sukcesu. Bronek i jego nowi towarzysze wykonują codzienne normy, murują na akord, stawiają ściany w świetle reflektorów kamer kroniki filmowej, budują w rytm melodii piosenki o Nowej Hucie. Junacy, przodownicy pracy, pochody pierwszomajowe, siermiężna rzeczywistość socjalistycznej ojczyzny - to ciekawe tło dla powieści o rodzinnych tajemnicach.

"Cień burzowych chmur" jest powieścią obyczajową, ale świetnie umocowaną w historii, pozbawiona przerysowań zgrabnie ukazuje rzeczywistość wczesnego PRL-u. Jest to rzeczywistość, która towarzyszyła na co dzień zwyczajnym ludziom. Jedni poddawali się nurtowi przemian bez szemrania, upatrując korzyści dla siebie i swoich bliskich. A inni? Nie godzili się na niesprawiedliwość, szukali bezpiecznego rytmu, czekając na powrót lepszych czasów.

Co sprawia, że powieść Edyty Świętek tak dobrze się czyta? Moim zdaniem zawdzięczamy to umiejętności pisania o sprawach codziennych. Ponadto, nawet jeśli są to sprawy trudne, pisarce udaje się zachować dystans i subtelny humor. Jak to w życiu bywa ludzie opisywani na kartach powieści mają swoje wzloty i upadki, gonią za marzeniami, czasem czują strach, ale równie często mają też powody do radości. Niektórzy umierają, inni przychodzą na świat. Ot, życie. Do tego całość rozgrywa się w powstającej na naszych oczach Nowej Hucie, starannie rozplanowanej z szerokimi arteriami wśród kwitnących krzewów róż, choć nie wybudowanej w stu procentach zgodnie z projektami.

Edyta Świętek jest dobrą obserwatorką losów ludzkich. Tych tragicznych jak i całkiem zwyczajnych, kiedy ludzie muszą zmagać się z codziennością. Napisała powieść społeczno - obyczajową, według mnie idealnie osadzoną w realiach historycznych. Prawdziwe życie widoczne jest w języku jakiego używają bohaterowie, niektórzy z nich mówią dosadnie, inni posługują się krakowską gwarą. W nowohuckim tyglu mieszkali wszak bardzo różni ludzie, przybysze z różnych stron kraju i z zagranicy, w tym również Romowie. Przewijają się na kartach powieści i wzbogacają opowiedzianą historię swoistym kolorytem.

Autorka rozbudziła mój entuzjazm dla jej twórczości, zamierzam zapoznać się z innymi jej powieściami, dziś już wiem, że jest ich dziewięć. Nie mówiąc już o oczekiwaniu na kolejny tom sagi Spacer Aleją Róż. Z przyjemnością przeczytam o dalszych losach rodziny naznaczonej historią.
Jeśli szukacie powieści, której akcja toczy się w latach pięćdziesiątych XX wieku, chcielibyście przez chwilę poczuć klimat budującej się Nowej Huty, jakże podobnej do wielu innych odbudowujących się polskich miast, czy spotkać ludzi z krwi i kości zachęcam do przeczytania pierwszej części sagi autorstwa Edyty Świętek.

Tytuł: "Cień burzowych chmur", cykl: "Spacer Aleją Róż", tom 1
Autor: Edyta Świętek
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 352

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz