sobota, czerwca 16, 2018

Fakty, które pokonały fikcję, czyli recenzja powieści "Mała baletnica" Wiktora Mroka.


Kilka miesięcy temu miałam okazję przeczytać powieść po części opartą na faktach, wyjętą z tajnych akt służb specjalnych, która zainteresowała mnie sensacyjno - szpiegowską fabułą, trzymającą w napięciu i dającą mnóstwo przyjemności z lektury. Była to książka "Czerwony Parasol", którą napisał Wiktor Mrok. Poznawszy styl autora, piszącego w dojrzały sposób, bez wahania sięgnęłam po kolejną powieść, zatytułowaną "Mała baletnica". Tym razem Wiktor Mrok ustawił wysoko poprzeczkę przed wielbicielami mocnych wrażeń. Jego opowieść o międzynarodowym skandalu pedofilskim, zawierająca zapis śledztwa prowadzonego przez moskiewską policję, to historia, która budzi niesmak i smutek. Niesmak - bo nadużycia wobec dzieci powiązane są z dwoma, liczącymi się dla nas światami, międzynarodowego biznesu i wielkiej polityki. Smutek - bo erotyka z udziałem dzieci stała się produktem rynkowym, produkowanym celowo, dla przyjemności dorosłych.

Akcja powieści rozgrywa się we współczesnej Rosji, która stała się areną tzw. child porn industry. Wiktor Mrok ujawnił kulisy działania międzynarodowej grupy przestępczej zajmującej się dziecięcą pornografią, działającej w latach dziewięćdziesiątych XX w., w czasach, gdy amatorzy porno biznesu fascynowali się zdjęciami erotycznymi wielkości znaczka pocztowego. Ciekawym zabiegiem w prowadzeniu fabuły powieści jest przedstawienie skrupulatnej pracy śledczych oraz historii osób bezpośrednio zamieszanych w przestępczy proceder. Jedni i drudzy przeżyli rewolucję technologiczną, która spowodowała, że obecnie dostęp do treści związanych z nadużyciami w stosunku do dzieci stał się tak prosty jak jedno kliknięcie przyciskiem myszki komputerowej.
Początek całej historii dała Anastazja -  dziewczynka, niekochana i odtrącona przez najbliższych, która bardzo pragnęła, aby ktoś, choć na chwilę, zwrócił na nią uwagę, okazał odrobinę serca. Po kilkudziesięciu latach dorosła i dojrzała Anastazja, prowadząca szkołę baletową, została znaleziona martwa w swoim luksusowym domu. Ktoś postanowił wymierzyć sprawiedliwość i ukarać kobietę, która wykorzystywała naiwność małych dziewczynek. Anastazja to postać tragiczna - dawniej skrzywdzona i zdeprawowana przez osobę, której zaufała, w dorosłym życiu powieliła znany sobie schemat postępowania, stając się sprawczynią dziecięcych traum.
Historie dotkniętych pedofilią dzieci i ich najbliższych, opisane w powieści budzą skrajne emocje. Jednocześnie są boleśnie edukacyjne. Wszyscy, którzy lekceważą problem materiałów erotycznych powielanych w sieci, niekiedy legalnych, bo związanych chociażby z niewinnym pozowaniem do zdjęć w kąpieli, które wykonują zakochani w swoich pociechach rodzice, powinni przeczytać "Małą baletnicę". Wiktor Mrok precyzyjnie i skrupulatnie opisał mechanizmy, które sprawiają, że poziom zainteresowania osób gromadzących materiały erotyczne eskaluje do bardzo niebezpiecznego poziomu. 

Na uwagę zasługuje szczegółowy, ale nie nudny, zapis prowadzonego śledztwa, które ujawniło proceder wprowadzający do internetowej sprzedaży setki terabajtów materiałów erotycznych. Zaledwie kilka osób w latach 1997 - 2004 wyprodukowało zdjęcia i filmy z udziałem półtora tysiąca nieletnich w wieku od pięciu do szesnastu lat. Dzieci, które zmanipulowano, okłamano, zaszantażowano i naruszono ich granice intymności. Kijów i Moskwa, pokoje hotelowe i prywatne mieszkania, profesjonalne studia fotograficzne i amatorskie nagrania, sale baletowe i baseny rekreacyjne - każde z wymienionych miejsc odsłaniało fragment niebezpiecznego działania ludzi nastawionych na zysk. Skomplikowaną układankę próbowała złożyć w całość ekipa moskiewskich śledczych, świetnie scharakteryzowanych przez autora powieści. Są to postaci różnorodne, mające odmienne spojrzenie na świat, naturalne i prawdziwe w swych działaniach. Brawo dla autora za naprawdę ciekawe kreacje bohaterów powieści. Łatwo zapadają w pamięć i doskonale równoważą trudną tematykę poruszaną w "Małej baletnicy".

Śledztwo w sprawie międzynarodowego skandalu było długie i żmudne. Tę historię napisało życie, co samo w sobie jest powodem ku temu, by obdarzyć powieść "Mała baletnica" naszym zainteresowaniem. Żeby jednak sprostać lekturze należy posiadać pewną odporność. Nie każdy czytelnik, wrażliwy na krzywdę dzieci, zdoła przyswoić sobie szczegóły opisywanego w książce porno - biznesu. Nie mam złudzeń, że zakończony w 2004 roku proces obejmujący poważnych biznesmenów, szanowanych polityków i emerytowanych agentów KGB, zamknął temat dziecięcej pornografii produkowanej na skalę przemysłową. Jedne serwery zostały zamknięte, nośniki komputerowe wyczyszczone, lecz w ich miejsce z pewnością powstały nowe. Sześćset osób, odbiorców dziecięcej pornografii, to zaledwie ułamek liczby klientów z całego świata, poszukujących takich treści. Są niczym wciąż odradzająca się hydra, której nie można pokonać. Jedyną, skuteczną bronią może być edukacja, której celem jest uświadamianie dzieciom i ich rodzicom, że w każdej chwili mogą paść ofiarą potencjalnych przestępców. W tym zakresie powieść "Mała baletnica" spełnia swoją rolę z nawiązką. Jednocześnie stanowi kawałek dobrej, trzymającej w napięciu lektury, niedającej o sobie łatwo zapomnieć.


Tytuł: "Mała baletnica"
Autor: Wiktor Mrok
Liczba stron: 592
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Initium



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz