Gorące i upalne lato. Zmęczeni słońcem ludzie szukają wytchnienia i ochłody. Próbują chronić się w cieniu i zwieść czyhającą na nich przypołudnicę. Zjawa to, sen czy mara? Jej wyobrażenie niosło ze sobą śmiertelne niebezpieczeństwo. Każdy mógł być narażony na jej atak, szczególnie pracujący w polu rolnik, wycieńczony ciężką pracą. Zwidy nie zwidy, udar nie udar. Tylko stara kobieta żyjąca na uboczu wsi Capówka może nas uchronić przed nadciągającym złem, którego współczesny człowiek nie widzi i nie rozumie. To bohaterka powieści "Stara Słaboniowa i spiekładuchy" Joanny Łańcuckiej.
Postać szczególna, skrywająca wiele tajemnic, wiekowa już kobiecina, która potrafi zaradzić wszelkim problemom, zarówno świata doczesnego, jak i tego pozaziemskiego, wymykającego się ludzkiemu rozumowi. Słaboniowa codziennie oporządza swoje maleńkie gospodarstwo, prowadzi rozmowę ze zmarłym mężem spoglądającym na nią z dawnej fotografii, popija "harbatę" i stając przy płocie spogląda na całą wieś. Teofila Słaboniowa czuwa nad jej mieszkańcami, chociaż niektórzy starają się jej unikać. A bo to wiadomo, co taka wiedźma sprowadzić może na człowieka? Plotkują, gadają, ale koniec końców zawsze trafią do małej chatki, żeby szukać pomocy u babiny - zielarki, która wiele już widziała i zawsze zaradzić potrafi. Wspomoże dobrym słowem, poczęstuje ziemniakami z omastą, wysłucha, kiedy zaś trzeba pójdzie wygonić Kikimorę, Kauka lub innego domowego ducha. Stara jest i pokrzywiona reumatyzmem, ale zmory czy duchy z piekła rodem nie są w stanie jej przestraszyć. Choć bywa, że potrafią przywieść ją do słabości wielkiej, a nawet zranić.
Słaboniowa to bardzo barwna postać, która wzbudza ogromną sympatię i szacunek. Prowadzi nas po wsi, która z trudem przyjmuje nowiny z wielkiego świata. Ludzie żyją tutaj z dala od wielkiej polityki. Z czasem docierają do nich nowinki techniczne, wpatrują się w telewizory, wyjeżdżają do miasta za pracą i lepszym życiem. Niemal wszyscy mają jakieś tajemnice, problemy codzienne i co jakiś czas dopadają ich rodzinne zawirowania. Ludzie na wsi żyją swoimi spawami i kłopotami innych. Wieści szybko się rozchodzą i zataczają coraz szersze kręgi.
Joanna Łańcucka stworzyła bogaty obraz polskiej wsi i mentalności jej mieszkańców. Wszyscy posługują się tutaj gawrą,co stanowi ciekawe doświadczenie dla czytelnika, który nie miał nigdy do czynienia z podobnym słownictwem.
Sama wieś zmienia się na naszych oczach. Najpierw szara, siermiężna i komunistyczna. Z czasem coraz bardziej nowoczesna, z pierwszym sklepem krytym blachą, własnym policjantem i księdzem mknącym przez wieś motorowerem.
Zmiany są nieuniknione, ale ludzkie problemy niezmienne. Powieść w wyborny sposób obnaża nasze słabości, zawiść i złość skrywane na dnie serca, żądze, grzeszne myśli i irracjonalne lęki.
Czy Capówkę rzeczywiście nawiedzają demony, a nawet i sam "dijabeł"? Może my sami przywołujemy złowrogie siły, które tkwią w nas i tylko czekają, żeby się wyzwolić. My - ludzie, z naszą niewiarygodną fantazją i naturą pełną sprzeczności.
"Stara Słaboniowa i speikładuchy" to doskonała opowieść łącząca magię słowiańskiej mitologii z katolicką naturą mieszkańców małej miejscowości. To książka, która przenosi nas w czasie, ale jest jak najbardziej aktualna. Obnaża ludzką duszę i ukazuje ludzi z krwi i kości, którzy mają swoje marzenia, tracą złudzenia i na różne sposoby próbują zapomnienia.
Byłam w Capówce, wypiłam szklankę herbaty ze Słaboniową, która snuła swoje opowieści zerkając spod półprzymkniętych powiek, jakby sprawdzała i kontrolowała, czy wszystko jest w porządku. Gdy ją opuszczałam wydawało mi się, że ujrzałam jakąś postać, może zjawę, może upiora, a może strzygę. Tego nie wiem na pewno. Wy możecie przekonać się o tym sami, w czym pomocne okażą się umieszczone w książce ilustracje autorstwa samej autorki, która rysuje, maluje, haftuje i pisze.
Tytuł: "Stara Słaboniowa i spiekładuchy"
Autor: Joanna Łańcucka
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 448
Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz