sobota, maja 13, 2017

Pragnienie zwykłego życia, czyli recenzja powieści "Wszystkie moje zmartwychwstania" Iwony Żytkowiak.


Jak to dobrze jest mieć wśród ulubionych autorów kogoś, kto pisze o czymś ważnym. Za każdym razem inaczej, ale zawsze wiarygodnie, opowiadając o życiu, które potrafi dostarczać wciąż nowych scenariuszy na kolejną powieść. Moim odkryciem ostatnich dwóch lat jest twórczość pani Iwony Małgorzaty Żytkowiak, pisarki mieszkającej i pracującej w Barlinku. Autorka pisze przede wszystkim o ludzkiej codzienności, o rzeczywistości, która otacza nas z każdej strony, o emocjach, poszukiwaniu szczęścia, tęsknotach, marzeniach, o tym, co jest dla nas istotne na każdym etapie życia. Jej najnowsza powieść nosi tytuł "Wszystkie moje zmartwychwstania". I jest to książka, która ponownie ukazała nasze powszednie ludzkie zmagania.
Tym razem pani Iwona Żytkowiak postanowiła zmierzyć się z problemem trudnych relacji rodzinnych. Bohaterami powieściowego dramatu są trzy osoby: matka, ojciec i ich niemal pełnoletnia córka. W roli delikatnie zarysowanego tła występuje uzależnienie od narkotyków. Wszystko razem stanowi ciekawy zapis prostego pragnienia, by po prostu dobrze i zwyczajnie żyć. Bez udawania, zakłamywania siebie i innych. Może bez fajerwerków, ale za to prosto i naturalnie.

Bohaterka powieści, Magda, żyje w kolejnym związku. U boku drugiego męża znalazła bezpieczną przystań. Życie małżonków biegnie swoim utartym rytmem. Wspólne sprawy zawodowe, rodzinne plany, codzienność i rutyna to główna treść życia kobiety i mężczyzny. Żyją poprawnie, nie razem, raczej obok siebie. Wspólnie piją herbatę, czasem gdzieś razem wychodzą. Zdarzają im się chwile namiętności, ale tak naprawdę ich związek od dawna już pozbawiony jest żaru. 
Kiedy dobrze zapowiadająca się młoda dziewczyna staje się narkomanką, życie rodziców sięga niebezpiecznej krawędzi. Matka czuje się zawiedziona, niewiarygodnie smutna i bardzo słaba. Nie jest przygotowana na cios, bo Magda sama potrzebuje pomocy. Sama siebie nie rozumie. Nie wie jak mogłaby pomóc swojej córce. Myślała, że funkcjonując w wyznaczonej roli matki i żony będzie szczęśliwa. Ale to za mało. Przykrość, smutek i rozpacz znalazły ujście w życiu, które było na niby. Samotność córki, brak akceptacji ze strony zapamiętałego w pracy ojca, brak zrozumienia sprawiły, że troje ludzi mieszkających w jednym domu nie potrafiło znaleźć klucza do ludzkiego szczęścia. Każde z nich próbowało odnaleźć się na swój nieudolny sposób, walcząc z zazdrością, niechęcią, obopólnymi oskarżeniami.


"Wszystkie moje zmartwychwstania" to powieść obyczajowa, w której występują doskonale skrojone postaci. Są takie same jak każdy z nas. Wszystkie mają coś do opowiedzenia. Nie słuchamy ich na co dzień. Nie mamy na to czasu, bo mamy swoje problemy. Iwona Żytkowiak posiada umiejętność, która sprawia, że możemy utożsamić się z bohaterami jej książek. I to właśnie w nich odnajdujemy tych ludzi, których spotykamy wokół siebie, ale nie poświęcamy im należytej uwagi. Możemy wejrzeć w ich umysły, poznać emocje, ocenić wygląd. Przy lekturze zatrzymujemy się na chwilę, zastanawiamy nad motywami postępowania bohaterów, porównujemy ich poczynania z naszymi wyborami.

Wybory, których dokonują bohaterowie najnowszej powieści Iwony Żytkowiak często bywają nietrafione. Zarówno rodzice, jak i córka - narkomanka, desperacko poszukują zrozumienia, bliskości drugiego człowieka, miłości, która pozwoli mieć nadzieję na zmiany. Mimo że historia opowiedziana przez autorkę nie należy do budzących optymizm to koniec opowieści nie ma gorzkiego posmaku. I to dobrze, ponieważ zawsze jest nadzieja, że nasze serce zadrży w poczuciu drobnego szczęścia.

Powieść "Wszystkie moje zmartwychwstania" to bardzo intymna i wiarygodna książka. Dzięki narracji, w której matka zwraca się do córki, artykułując swe obawy, wspominając przeszłość, jesteśmy w stanie wejrzeć w najbardziej osobiste sfery życia bohaterów. Stoimy z boku, ale jednocześnie możemy zajrzeć głęboko w duszę głównej bohaterki. Ona jest tu najważniejsza. Upada i podnosi się. Traci nadzieję i kurczowo chwyta się każdej możliwej okazji, która mogłaby przywrócić szczęście rodziny. Moim zdaniem kreacja Magdy jest wyjątkowa, prawdziwa i wywołująca różnorodne emocje.
Prędzej czy później każdy może przeżyć w życiu swoje własne zmartwychwstania. Bohaterka powieści miała ich kilka. Kim się stała? Czego się nauczyła? O tym, Szanowny Czytelniku, przekonaj się sam. Zapraszam do lektury.


Tytuł: "Wszystkie moje zmartwychwstania"
Autor: Iwona Żytkowiak
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 336



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję portalowi


2 komentarze:

  1. Nie znam twórczości tej autorki, ale Twoja recenzja zachęciła mnie do lektury. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Polecam gorąco twórczość Autorki. Zapraszam do udziału w małym konkursie na moim FB, można wygrać powieść "Wszystkie moje zmartwychwstania", odnośnik do strony na Facebook'u znajduje się na blogu. Pozdrawiam.

      Usuń