niedziela, lipca 22, 2018

Zabawa w kotka i myszkę, czyli recenzja powieści "Jedna jedyna" Jørna Liera Horsta.


Jørn Lier Horst to autor ze wszech miar skuteczny. Jego książki powodują, że nie potrafię oderwać się od nich zanim nie ujrzę ostatniej zapisanej przez niego strony. Tak było w przypadku wszystkich poprzednich części kryminalnej serii o Williamie Wistingu, tak jest i po przeczytaniu powieści "Jedna jedyna", która stanowi czwarty tom cyklu (dziewiąty według kolejności ukazywania się w Polsce). Za każdym razem, gdy sięgam po kolejną powieść autora, podkreślam, że jestem zauroczona serią o norweskim policjancie. Powtarzam to niezmiennie od 2015 roku. Niezależnie od kolejności czytania i poznawania historii życia i spraw kryminalnych prowadzonych przez głównego bohatera, zawsze mam świadomość, że czeka mnie naprawdę przemyślana i dobra lektura. Nie inaczej było z "Jedną jedyną" - kryminałem, który pochłonęłam w zaledwie kilka godzin. Nie było innej możliwości.

Każda powieść kryminalna napisana przez Jørna Liera Horsta przynosi nową sprawę, którą musi rozwikłać komisarz William Wistting. Tym razem, w jeden z letnich i upalnych dni lipca 2006 r. w Larviku, ginie Kajsa Berg. To znana piłkarka ręczna, która udała się na trening, ale nigdy nie dotarła do centrum sportowego, mimo że miała do niego zaledwie kilka minut spacerem. Nie ma śladów, ani wyraźnych powodów dla których młoda kobieta miałaby zaginąć bez śladu. Kilka dni później policjanci zostają wezwani do znaleziska odkrytego przez miejscowych strażaków po pożarze lasu - to zwęglone ludzkie zwłoki przykute do drzewa, obok których leży martwy kot z odciętymi łapami. Makabryczne znalezisko wydaje się nie być powiązane ze sprawą zaginięcia piłkarki, ale komisarz Wisting ma odmienne zdanie. Rozpoczyna żmudne śledztwo, które z każdym dniem przynosi nowe znaki zapytania, nowe nazwiska,  kolejne tropy i zagadki do sprawdzenia. W taki sposób William Wisting pracował nad każdą z dotychczasowych spraw kryminalnych. Często, wspólnie ze swoimi współpracownikami, nie posuwając się w swoich domysłach ani o krok. Utrudnieniem w prowadzonej sprawie jest fakt, że w Larviku doszło w ostatnim czasie do wielu niewyjaśnionych włamań i kradzieży. W pewien sposób gmatwają one główną linię śledztwa, rozpraszają policjantów, w tym samego Wistinga, który dodatkowo zmaga się z tęsknotą za żoną Ingrid, przebywającą z misją humanitarną w Afryce. Wątek osobisty, dotyczący osoby, której dotąd nie poznaliśmy bliżej w trakcie lektury pozostałych tomów serii, uważam za ciekawy, ale też i za wyjątkowo poruszający.
Jak zwykle Jørn Lier Horst postawił na umiejętność budowania dobrze opowiedzianej i wiarygodnej historii kryminalnej, gdzie wszystko poparte jest skrupulatną pracą śledczych, świetną znajomością ludzkiej natury w pakiecie z analizą myśli i emocji wszystkich bohaterów powieści. Najważniejsza jednak, moim zdaniem, jest rzetelność w ukazywaniu postaci biorących udział w opisywanej historii. Wszystkie są prawdziwe, jak to się często mówi: to ludzie z krwi i kości. Główny śledczy nie jest superbohaterem, ma swoje wady, choć nie są one przedstawione w sposób karykaturalny. Może nie zna twórczości malarskiej Hieronima Boscha, ale za to myśli logicznie i poddaje się własnemu instynktowi. Jego współpracownicy to zwyczajni policjanci z małego komisariatu, twardo stąpający po ziemi, ale mający swoje przyzwyczajenia, wyrażający obawy i poglądy, które nie są obce współczesnemu czytelnikowi.

Policjanci z posterunku w Larviku sprawiają, że chciałoby się poznać bliżej ich metody pracy. Nie są one może zbyt spektakularne, ale konsekwentnie wiodą do celu, choć rozwiązania bywają trudne i nieoczekiwane. Autor, mający doświadczenie w pracy policji, potrafi dostarczyć czytelnikowi wiarygodne historie. Śledztwa opisywane w jego książkach nie są nudne, chociaż pełne szczegółów. I nawet jeśli wydaje się nam, że już jesteśmy o krok od rozwiązania, finał pozostaje nieco oddalony. To niezwykła umiejętność Jørna Liera Horsta, który potrafi trzymać czytelnika w szachu aż do końca. Poza tym "Jedna jedyna" to kolejny przykład książki z bardzo uporządkowaną fabułą i skondensowaną treścią, którą czyta się po prostu z przyjemnością. 
Jeśli liczycie na profesjonalny i autentyczny kawałek literatury kryminalnej lub jeśli, tak jak ja, jesteście fanami twórczości Jørna Liera Horsta, a przy tym chcielibyście przyjrzeć się bliżej naturze Skandynawów szczerze polecam powieść "Jedna jedyna". Nowych czytelników zachęcam do sięgania po inne tomy serii o komisarzu Williamie Wistingu. A już za chwilę, bo w sierpniu tego roku ukaże się "Nocny człowiek" - kolejny tom cyklu, na który czekam niecierpliwie. 
Na zakończenie, warto wspomnieć, że podobnie jak w poprzednich tomach serii autorstwa Horsta, znajdziemy w powieści wiele odniesień kulturowych. Autor często sięga do utworów literackich, znanych piosenek i innych utworów. Tym razem znajdziemy w książce odniesienie do filmu "Ta jedyna" - miłosnego dramatu, wypożyczonego z wypożyczalni filmów, który wiele zmieni w podejściu śledczych do zaginięcia Kajsy Berg.

Tytuł: "Jedna jedyna"
Autor: Jørn Lier Horst
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Smak Słowa


2 komentarze:

  1. Opis zachęcający do przeczytania, dzięki! :) Ja mogę polecić "Podejrzanego" - fajny i lekki kryminalik, nieco pikantniejszy ;)

    OdpowiedzUsuń