czwartek, marca 31, 2016

Niezgłębione tajemnice Warmii i Mazur. Recenzja "Krypty Hindenburga" Krzysztofa Beśki.



Kolejne powieściowe lato, kolejny urlop i kolejne spotkanie z dziennikarzem, który ma dar przyciągania kłopotów. A kłopoty te dostarczają wrażeń jemu oraz czytelnikom opowieści o Olsztynie i pięknej krainie Warmii i Mazur. Jestem jednym z tych czytelników, których Krzysztof Beśka ujął swą serią o przygodach Tomasza Horna, zapoczątkowaną powieścią "Ornat z krwi". Pisałam o niej całkiem niedawno ciesząc się z tego, że miałam możliwość przeczytać książkę polskiego autora, któremu historia jest tak bardzo bliska.


Tym razem inspiracją do powieści stały się wydarzenia historyczne, które miały miejsce na terenie pomiędzy Olsztynkiem i Sudwą, w latach dwudziestych ubiegłego wieku powstała tam niezwykła budowla upamiętniająca poległych żołnierzy w jednej z największych bitew I wojny światowej, pod Tannenbergiem, którą niemiecka opinia publiczna uważała za zbawienną dla Prus Wschodnich. Mauzoleum Hindenburga, jego historia w okresie istnienia III Rzeszy Adolfa Hitlera, tajemnice związane z powojennymi losami ludności polskiej i niemieckiej na terenie Warmii i Mazur stały się kanwą powieści "Krypta Hindenburga".

grafika wydawnictwa Oficynka

Główny bohater powieściowego cyklu - redaktor Tomasz Horn - znowu zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, które diametralnie wpływają na jego codzienny rytm życia. Dowiaduje się, że jego szkolny kolega, obecnie europoseł został uwikłany w morderstwo ukraińskiej prostytutki. Próbuje mu pomóc w oczyszczeniu się z zarzutów, kryminalna intryga zaś kieruje jego uwagę na niewyjaśnione dotąd historyczne zagadki. A jest ich sporo, są bezpośrednio związane z wydarzeniami, które miały miejsce na terenie Tannenberg - Denkmal. Dziennikarz, któremu w powieści towarzyszy piękna policjantka z Niemiec Joana Klose (choć również w kilku epizodach pojawia się uprzednia towarzyszka bohatera, czyli pani archeolog Ewa Rimmel), próbuje dopasować wszystkie elementy historycznej układanki. A elementów jest naprawdę dużo. Co wydarzyło się podczas wysadzania Mauzoleum Hindenburga przez wycofujące się oddziały Wehrmachtu w styczniu 1945 roku? Co kryła tajemnicza skrzynia wywieziona wraz z trumnami marszałka Paula von Hindenburga i jego żony? Jaki związek z całą sprawą mają rzeźby polskiego artysty Xawerego Dunikowskiego i dlaczego komuś zależy na kamiennym lwie dłuta Pietrobelliego? 
Muszę przyznać, że warstwa historyczna w powieści stanowi nie tylko doskonałe tło dla sensacyjnych wydarzeń fabularnych, ale jest również bardzo porywająca. Może nawet bardziej niż przygody współczesnych bohaterów. Wiele emocji wywołuje opis ucieczki ludności Königsbergu przed radziecką nawałą w styczniu 1945, eskapada niemieckich ciężarówek z różnymi ładunkami oraz misje okrętów podwodnych na Bałtyku. To wszystko zaś okraszone zostało historią bursztynowego arcydzieła, które od wielu lat rozpala wyobraźnię poszukiwaczy zaginionej Bursztynowej Komnaty. Nie wspomnę już o tajnej niemieckiej broni V1 lub poczynaniach formacji 36 Dywizji Grenadierów SS "Dirlewanger". 

Wątki sensacyjno - kryminalne całkiem zgrabnie zostały połączone z warstwą historyczną powieści. Mam nawet wrażenie, że dużo płynniej niż w poprzedniej części przygód Tomasza Horna. 
Pod względem fabularnym dzieje się naprawdę dużo. Są pościgi, porwania, zabójstwa, działania grup przestępczych, tajemnicze powiązania niektórych członków niemieckiej wycieczki złożonej z emerytów i utrata pracy przez głównego bohatera. Mnóstwo postaci, wątków i incydentów, których nie powstydziłby się żaden szanujący się twórca powieści kryminalnych.
Podobnie jak w "Ornacie z krwi" autor nie zapomniał o specyficznym dla siebie tytułowaniu niektórych rozdziałów, ponownie pojawiają się wartości długości i szerokości geograficznej opisywanych miejsc.
Książkę czyta się szybko, za sprawą krótkich rozdziałów przenosimy się w różne miejsca akcji, towarzyszymy równolegle prowadzonym śledztwom policji polskiej i niemieckiej. Akcja toczy się spektakularnie i filmowo. To idealna lektura na dwa lub trzy wieczory, można ją ze spokojem zabrać na urlop, na przykład nad mazurskie jeziora.
Chętnie przeczytam kolejny tom powieści, wygląda na to, że autor zaplanował dalsze przygody Tomasza Horna. "Krypta Hindenburga" ma otwarte zakończenie i zapowiedź kolejnej tajemniczej historii. Najbardziej jednak marzy mi się powieść o ostatnich miesiącach niemieckiej bytności na terenach Prowincji Prus Wschodnich. Myślę, że Krzysztof Beśka mógłby napisać taką wojenną opowieść, chętnie prześledziłabym dalsze losy radcy Manfreda Bittnera. To jednak tylko moje małe życzenie.


Tytuł: "Krypta Hindenburga"
Autor: Krzysztof Beśka
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 444

Za książkę do recenzji dziękuję wydawnictwu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz